przez GrejSowa Wt, 16.08.2005 07:14
Dzień Dobry!
Uprzedzam - dziś jestem leszko-kołakowska. Nie chce mi się śmiać ani pajacować. Leki, które miały pomóc na jedno, rozwaliły drugie, tj. mój jedyny żołądek. Nie mogę jeść, nie mogę spać, a może nawet i pracować, tylko jeszcze o tym nie wiem. Okaże się dzisiaj. Już nic nie mogę i tak będzie dopóki on się nie uspokoi. Czekam cierpliwie pomagając mu, a więc i sobie, jak tylko mogę.
Wykorzystuję więc moment, żebyście nie pomyślały sobie, że ja to już tylko potrafię strugać z siebie Grejs i pić piwo w pekaesie. Zabieram głos w dyskusji o rozterkach emigracyjnych. Znowu muszę o czymś uprzedzić - nie twierdzę, że jeśli ktoś urodził się, wychował i wykształcił w Polsce to musi tu spędzić resztę życia. Nie utożsamiam słowa Ojczyzna ze słowem Dom, choć najczęściej Dom jest w Ojczyźnie. Ojczyzna to korzenie, kultura, tradycja. Dom to rodzina, żona, mąż, dzieci, przyjaciele, znajomi. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim jest praca. Ojczyzna zawsze pozostanie ojczyzną, choć można mieć dwie i więcej. Jednak nie wymiennie, bo nie można się urodzić po raz drugi w innym miejscu, choć może można urodzić się gdzie indziej na nowo. Dom natomiast można mieć wszędzie. Życie jest wszędzie. Podstawowa sprawa, to powód wyjazdu, bo od tego w dużym stopniu moim zdaniem zależy powód ewentualnego powrotu. Najszybciej z tymi dylematami upora się typowa emigracja zarobkowa, to oczywiste. Nie ma co dumać i rozstrząsać. Byłam, wiem. I choć byłam w przełomowym dla Polski okresie 1988/1989 i przyznaję, różne myśli krążyły mi po głowie, to zdecydowały czynniki odgórne: nie miałam rozwodu i zostawiłam dziecko w kraju. To, przez co musiałabym przejść ja i mój syn, skutecznie mnie zniechęciło. Nie chciałam nas na to narażać. Unikam oceniania tego i snucia domysłów z perspektywy tylu lat. Ot, było, minęło, nie ma o czym mówić.
Natomiast wszystkim innym zadałabym najpierw pytanie czy wyjeżdżając z kraju bardziej za czymś gonią (nie będą chcieli wrócić?) czy od czegoś uciekają (będą się bali wrócić?), czy muszą (nie będą mogli wrócić?), bo być może diabeł tkwi w proporcjach. Wydaje mi się, że dużo zależy od tego, czy pobyt za granicą trwa nieprzerwanie od wyjazdu z kraju stale w tym samym miejscu, czy w różnych. Jeśli w różnych, to dlaczegoby nie potraktować swego kraju jako kolejnego celu podróży, w którym na nowo można w "to wszystko" obrosnąć, w "to", czyli "życie". Czy takie podejście złagodziłoby ten ból powrotu do własnego kraju? Jeśli nie, to czy to oznacza, że powrót do kraju z emigracji jest w ogóle niemożliwy z powodu trudu, jaki trzeba ponieść? Ja - nie wiem, pytam tylko i staram się podążać za Waszym tokiem myślenia i rozumienia. No, i jeszcze pozostaje spojrzenie psychologów na ten problem, znany, o ile dobrze kojarzę, jako ostatnia faza szoku kulturowego, w wyniku którego powracający emigrant popada w depresję, izoluje się od ludzi, czuje się wyobcowany i całkowicie nierozumiany przez otoczenie. To z pewnością znaczny procent tego trudu. Czy jednak jest on aż tak wielki, że jest w stanie zabić chęć? Ile razy w życiu mamy chęć zrobienia czegoś i robimy to, mimo ceny, mimo trudu. A więc czy naprawdę CHCEMY, to po pierwsze, no i NIE MUSIMY, tylko dlatego, że tu się urodziliśmy, to po drugie. Chyba, że są powody tegu musu.
A w gruncie rzeczy chodzi przecież o to, by być szczęśliwym, o to przecież zabiegamy każdego dnia, tego szukamy przez całe życie. Szczęśliwym można być wszędzie a wszystkiego mieć nie można, nawet przy najwyższej umiejętności dokonywania właściwych wyborów. Może właśnie dlatego jedym trudno jest wrócić już po roku, a inni wracają po 20 latach. Niewielka chyba i niedokładna jest wiedza na ten temat. Powrót do Polski to ciągle w tym kraju symbol porażki, a o nich się nie mówi. O sukcesach natomiast tak, i to chętnie. Tak już jest.
Wszystkim emigrantom w rozterkach życzę właściwych wyborów i żeby byli szczęśliwi. Wszystko jedno gdzie.
¦ciana, reszta, w formie załącznika, dotrze do Ciebie w emalii. Koniecznie przeczytaj.
Dobrego dnia wszystkim!!! Dziś nie śpiewam, bo wyjątkowo fałszuję.
Ostatnio edytowano Wt, 16.08.2005 08:03 przez
GrejSowa, łącznie edytowano 4 razy