przez GrejSowa Wt, 26.07.2005 09:17
Dobry żur!!!
MałgosiuSz, wydaje mi się, że pierwszy, ale tylko Tobie to mówię, bo ¦ciana mnie nie rozumie (patrz wcześniejsze posty)...no, niech będzie, że się uchowałam;))) dzięki za słowa otuchy, już myślałam, że nisko upadłam, a nawet się stoczyłam;))) To wszystko przez ¦cianę... Ale jestem pewna, że ona tylko udaje taką świętą, a w tym kredensie to pociąga równo;))) Nie wiem tylko, jak sobie poradzi na tej miotle, przecież wszędzie aż trąbią: "Piłeś - nie leć!".
MC - moje plany urlopowe wzięły w łeb, dzisiaj tylko w jednej pracy, bo to już drugi dzień urlopu, więc nie ma co się powtarzać, jutro jednak będzie, niestety, powtórka z dnia dzisiejszego...ale we czwartek, mam nadzieję, przywitam się z morzem;)), dam znać co i jak, jeśli tylko na plaży znajdę piwiarnię internetową;)) wiadomo, o co chodzi, prawda ¦ciana????!!!! Tam będę pić piwsko całymi kuflami, i to przy wszystkich!!!!
A w o ogóle, ¦ciana, to zauważ, że JA jestem, ale CIEBIE nie ma, NIE MA!!! To jest przykład dla młodzieży?? Tak kłamać w żywy tynk???
Emalia od Ciebie obudziła moją wyobraźnię...jak to, komputer Ci nie pozwolił? To się go nie pytaj, tylko ślij!!! Ja wystaję pod pocztą non-stop, jak ta głupia, zwracam już na siebie uwagę...ja mam napisać pierwsza???!!! No, nie, trzymajcie mnie!!! A co ja niby zrobiłam w dniu 22 Lipca o godz. 1.00, co??? Dobra, zastanowię się, może, MOŻE, napiszę pierwsza po raz drugi...zwariuję przez Ciebie, i przez te nenufary, śnią mi się po nocach...;))) obchodzę temat dookoła, przyglądam się z zainteresowaniem, jak się rozwija, NIKOGO;) nie chcę drażnić...powiem tylko, że to mój UKOCHANY film...a ja, na przekór, uwielbiam jak Szymszel jadąc starym, rozklekotanym wozem, woła: "Stare szmaaaaty kupuję, łaaapy kuuurze, indyyyycze...";)))
Efka - pipka z mikrofali to zdrowa będzie??;)))
Szymajcie się, spadam na kawę... a dla Was piosenka z filmu "Notting Hill" w wykonaniu Elvisa Costello (męża Diany Kralll) - She, czyli Ona, czyli ¦ciana, ale interpretacja dowolna...
-------------------------------------------------
SHE /Charles Aznavour, Herbert Kretzmer/
She may be the face I can't forget
The trace of pleasure or regret
Maybe my treasure or the price I have to pay
She may be the song that summer sings
May be the chill that autumn brings
May be a hundred different things
Within the measure of a day
She may be the beauty or the beast
May be the famine or the feast
May turn each day into a Heaven or a Hell
She may be the mirror of my dreams
A smile reflected in a stream
She may not be what she may seem
Inside her shell....
She, who always seems so happy in a crowd
Whose eyes can be so private and so proud
No one's allowed to see them when they cry
She maybe the love that cannot hope to last
May come to me from shadows in the past
That I remember 'till the day I die
She maybe the reason I survive
The why and wherefore I'm alive
The one I care for through the rough and ready years
Me, I'll take the laughter and her tears
And make them all my souvenirs
For where she goes I've got to be
The meaning of my life is
She....She
Oh, she....
--------------------------
Aha, i jeszcze Toli-boski, ale bez białego fraka, bo go oddał do pralni...;)))