No to coś wypocę.
Powołując się na "metodę" A.Osieckiej, postaram się do konkretnych słów dobrać moje myśli.
A- anoreksja- to jest coś, co mnie zupełnie nie dotyczy.Wydaje mi się, a może nawet jestem o tym przekonana, że nie spotkałam w swoim życiu osoby chorej na tą "chorobę"-wytwór czasów i mody.A co to do....jest za moda, żeby panny wyglądały jak szczapy, bez biustu, zawsze opalone a raczej przypalone.
W każdym bądź razie jak widzę w telewizji kobietę 30-toletnią, która waży 35 kilo to przechodzą mnie ciarki.
S-ska- rodzaj muzyki, skoczny i niemroczny.Nie interesowałam się nim do tej pory, aż nie odkryłam w Moskwie grupy "Leningrad" wpisującej się po części w ten kanon. Mówiąc szczerze to Leningrad drze mordę( tzw. trzy akordy darcie mordy) i przeklina-mówiąc delikatnie. Krytykują otaczającą ich rzeczywistość używając do tego prostych acz jakżże dosadnych słów. Muzyka mnie bawi...a ta wybitnie.Słuchając, nie myślę.Czasem tylko jak się zdenerwuje...to ich wyzywam i wyłączam.Ale zawsze wracam...
P- prawda- i tu nie mogę użyć mojego ulubionego słowa- prawda jest RELATYWNA -w ch.. jak mawia się pod blokiem i nie tylko. To jak kto ocenia fakty, zdarzenia, ludzi, świat, uczucia jest WZGLęDNE-proszę Państwa. Przecież na tyle sposobów można można zrozumieć jakieś zdanie...nie mówiąc już o drugim człowieku.
K- książki- Boże! Dużo nie wiem, dużo nie czytałam, a czy dużo czytam. Nie będę się tu kreować na mądrą, inteligentną dziewczynkę, która kryje się za siecią bo nikt jej niczego nie udowodni. Znam rosyjską klasykę, Jezu a kto nie zna listy swoich lektur? No właśnie, znam, bo musiałam.Tylko czasem z tego muszenia, czerpałam przyjemność, np. Mistrz i Małgorzata. Prawdą jest , że nie sięgam po filozoficzne traktaty, z drugiej strony odrzucam pseudofilozoficzność Coelho...on pisze tak łatwo. Pani Grochola też. Ale faktycznie to czyta się łatwo.I w tym jest siła. Ja chyba mam tendencję dewiacyjne, bo podoba mi się , do tej pory, Limonow ze swoją obsceniczną leksyką a Marquez rozśmiesza podczas gdy inni przy jego książkach ryczą. Nie rozumiem.
U- usta- ponoć odgrywają bardzo ważną rolę w relacji kobieta-mężczyzna. To prawda. Egzystencja ma TU to potwierdza. A potwierdził to , paradoksalnie, cudzoziemiec- bo chłopak był Niemcem, miał na imię Justus i oświadczył mi łamanym rosyjskim, że u dziewczyny OOOON zwraca największą uwagę na usta. Zyczę mu, by te usta zapewniły mu najwyższe doznania i dozgonną miłość. No słuchajcie-nie można generalizować.
Małe usta-nerwowość, zaciętość, Duże- otwartość, życzliwość, szczerość.
Rzeczywistość pokaże.Aha.Wyobraziłam sobie człowieka bez ust- to dramat. Dlaczego więc się śmieje.
Ps jak mało osób odpisze- to skasuje to przysięgam.ha ha!