Pani Krysiu dawno nie przeżywałam takich emocjonalnych wstrząsów. Jest Pani cudowna, najlepsza! Byłam na spektaklu z mamą, która jest po amputacji piersi, a tydzień temu przeszła ostatnie naświetlenia. Podczas spektaklu gdy wybuchło magiczne słowo "rak" chwyciła mnie mocno za ręke i zaczęła ściskać, szczególnie kiedy powiedziała Pani o brwiach... Jejku bałam się strasznie kiedy zapaliły się światła. Mama wstrząśnięta, wzruszona,rozhisteryzowana,spanikowana i ... bardzo szczęśliwa. Nie wiem czy zrobiłam dobrze czy źle zabierająć ją na to przedstawienie. Podejrzewam,że ona nie zapomni go nigdy!!! Zresztą ja również!
Dziękuję i w swoim i w jej imieniu za te nieprawdopodobne chwiele wzruszeń, za to kim Pani jest i za to, że Pani jest!
Wszystkiego co dobre!
ewa