Dzien dobry. Przyjaciele, lenistwo, luz, saczenie bialego winka, slonce, spacery… Ech, jak ja to lubie… Ech, Maszmun, jak ja Ci zazdroszcze… Ale tak pozytywnie, nie zebys Ty nie miala, tylko ze ja tez bym tak chciala miec. Oprocz tych z oczkami na talerzu. A Sciana, znana w swiecie wegetarianka, pewnie wcina tych, az sie uszy trzesa. Oko jedno, oko drugie, szczypce, wasy, ogon... co tam! Barbarzynstwo. A u mnie na talerzu np. ladny okragly czerwony tatar, mniam, mniam, bez rogow i ogona, gdzie mu do krowy. Cywilizacja. Poza tym smacznego. Wiecie co? W tym momencie, o tu!, normalnie przykro mi sie zrobilo, ze ja tak zjadam te krowy, swinie, kurczaki, jagnieta (mniam, mniam)... No coz, juz taka ulomna jestem... Ok, Sciana, powazne pytanie, z ciekawosci: czy p r a w d z i w i wegetarianie jedza ryby i owoce morza?
Grejsowa, wiedzialam, ze na Ciebie moge liczyc. Kolezanki z Klubu mowia slowo w slowo to samo: „Witaj w klubie”. Ale takim tonem, takim tonem... W domysle: przerabialysmy to setki razy, sprawa przegrana. A moja najlepsza w swiecie przyjaciolka wie nawet, jak to sie nazywa, ze niby SKS mam. Grejsiu, meczyk palce lizac. Wszystkich znam, do tego tylko S. Stosur nie widzialam na zywo, i to nie jestem pewna (kurcze, juz mi sie nawet te wszystkie AO i mecze zaczely platac). 18.30 w Polsce to u mnie bedzie 2.30, czyli pora jak najbardziej w moim zasiegu, no chyba, ze przysne na kanapce, co tez coraz czesciej mi sie przydarza i to w roznych miejscach, do kompletu z SKS. Stary mowi, ze w tym postepujacym nieszczesciu na szczescie nie robie na drutach. Pisalam – postepujaca zgryzliwosc.
Ok, Grejsiu, szykuje sie na meczyk, choc obawiam sie, ze jego transmisja moze u mnie wygladac tak: tenis, debel mieszany Australia – Polska, pierwszy set, cztery gemy, przerwa, i po reklamie, angielskie zielone pagorki, galopuja jacys na koniach, Kanadyjczyk, potem Japonczyk, w ogole nie znam i na pewno nie widzialam, ciecie, studio, jeszcze raz pokazuja fe-no-me-nal-ny rzut do kosza Belindy Snell w meczu Australia – Francja, przerwa, i po reklamie, rwaca rzeka, plyna jacys na kajakach, Slowak, za nim Niemiec, albo odwrotnie, tak walcza z zywiolem, ze az woda pryska na kamery, ciecie, hokej na trawie, Nowozelandczycy wywijaja kijami, po kazdym golu tancza hake, studio, konferencja prasowa, Emily Seebohm (100 m, styl grzbietowy) dalej placze, ze zdobyla srebro, a mogla zloto, chodza sluchy, ze za dlugo w nocy siedziala na Facebooku i Twitterze, ciecie w konferencji, przerwa, i po reklamie, debel mieszany Australia – Polska, drugi set, czwarty gem, L. Hewitt gryzie trawe, A. Radwanska polamala druga rakiete, okladajac nia swoje kostki i buty, Kangurzyca lezy na wznak na kanapce i chrapie, nad nia stoi Stary i monologuje ‘Mową nr 1 do Kangurzycy’: „Marysia, czy ty nie mozesz chodzic spac jak czlowiek? Wiesz, ktora jest godzina?! Idz do lozka! Telewizor wlaczony, nikt nie oglada! Dobrze w ogole, ze na drutach nie robisz, bylby problem! I dlaczego te swiatla wszystkie pozapalane?! A potem przychodza rachunki! I wylacz to ogrzewanie, przeciez w ogole nie mozna spac!...”
No nic, szykuje sie. Z tej calej czworki, najbardziej bede kibicowala A. Radwanskiej, a najmniej L. Hewittowi, ale tak w ogole to mam problem. Jak to mowia: niech wygra lepszy!
Pozdrawiam, trzymajcie sie.
Ps. Wygooglujcie sobie ten nie-sa-mo-wi-ty rzut B. Snell. Koncowka meczu, Francja wygrywa z Australia 65:62, w ostatnich ulamkach sekundy B. Snell wykonuje tzw. rzut na tasme zza polowy boiska, trafia do kosza, remis i dogrywka, w ktorej, niestety, Australijki i tak przegrywaja. Ale ten rzut!
Tutaj:
http://deadspin.com/5930116/australia-f ... socialflowPs2. Przed chwila zajrzalam na strone
Herald Sun, gdzie na dzien dobry takie zdjecie w galerii:
Ale ze zwierzeta tez tak jedza zwierzeta... Z ogonkami, lapkami, wasikami...
Ps3. Z naprawde ostatniej chwili. Emcia, moj Stary ma rozne schowki na czekolady itp., zeby dzieci (powiedzmy: glownie dzieci) nie zjadly tygodniowego przydzialu w dwa dni, bo maja takie mozliwosci, szczegolnie Piotrek. Niestety, prawie wszystkie spalone (schowki), niektore przez przypadek (to dopiero radosc!), a niektore w wyniku szerzej zakrojonych poszukiwan. Ale jeszcze zdarza sie, ze mowie: „Kurcze, jest kawa i nic do kawy, tak bym zjadla cos slodkiego...” Na co Stary: „Moze cos mam, ale nie idz za mna!”