Dzien dobry, pochmurny.
Sowus, pawie okazale, hihi...i jak widac tremy u nich niet. Jakby rozlozyly ogony to by WOGOLE bylo o nich i dla nich, hihi...Dzieki Sowus.
Kangusiu, no to u nas tak samo z tym usamodzielnianiem sie pisklakow. Sytuacja finansowa zdecydowanie wysuwa sie na pierwszy plan. Ciezko znalezc ta pierwsza prace, mieszkania drogie jak cholera...wiec nikogo specjalnie nie dziwi gdy dzieci, zahaczja sie w rodzinnym domu na dluzej. Znam tez jednak takie sytuacje, gdy rodzice juz w czasie liceum wynajmuja mieszkanie dla dzieci, bo szkola jest daleko, ale wtedy to jest tak pol na pol, w tygodniu matka przewaznie z dziecmi, przynajmniej od czasu do czasu, a w weekend cala rodzina wraca do domu, zdecydowanie marginesowa sprawa. Duzo zalezy tez od tradycji rodzinnej, ze tak powiem. Wsrod znajomych Polakow dzieci dluzej i glebiej sa przywiazane do domu. A jedna rodzina Wlochow to nawet ma taki uklad, ze dorosle juz dzieci OBOWIAZKOWO i NIE MA ZMILUJ SIE, spedzaja u rodzicow cala niedziele, a dzieci i tak mieszkaja niby osobno ale blisko, jedno doslownie wybudowalo dom w ogrodzie rodzicow, hihi. Ciesze sie, ze wyprowadzka pisklakow jeszcze pare lat przede mna i odsuwam przewidywania co to bedzie z moimi na pozniej, przynajmniej jedno male ufff....hihi...A wczoraj gdy czekalam na moich J i W w szkole muzycznej to obserwowalam , dyskretnie, bo bylam oklapnieta na kanapce i prawie spalam, (kanapki ja nie wyciagnelam, juz wczesniej ja tam przewidujaco postawiono), pare, mame i babcie, Chinki chyba. Czekaly na syna/wnuka, razem, juz drugi raz tak RAZEM czekaja, bo w zeszlym tygodniu tez, bardzo rzadki widok u nas. Rozmawialy, pozniej matka zalogowala sie na komputer, a babcia zaczela czytac Chinka Vive. Babcia miala dziergany kapelusik z przywiazanymi tasiemkami, w ubieglym tygodniu tez go miala, dzizyz, jak ja strasznie chcialabym moc jej zrobic zdjecie. Oczywiscie nie zrobilam. Wyszedl wnuk z trabka, objal babcie, poszarpali sie, klepnal babcie po pupie a ona jego. W tym momemcie, rozbudzilam sie juz calkiem, bo musialam sie wysmiac, hihi...I poszli.
Tymczasem...
"Beast of the Southern Wild" , officjalne tlumaczenie tytulu na nasz juz jest: "Bestie z Poludniowych krain". Film niezalezny, czili Indie, do tego nagrodzony przez jurorow na Sundance w Drama Competition. Taaak....zdecydowanie dramatu w tym filmie nie brakuje, zero nudy. Cala opowiesc jest oparta na autentycznych faktach, losy dziecka wplecione w bezlitosna przyrode, w spolecznosc na granicy unicestwienia, rozchwiane jako ta lajba zycie rodzinne. Film zrobiony przez poczatkujacego rezysera, Benha Zeitlina, ktory tak o nim powiedzial: " We finished the movie two days before Sundance, and we never had time to think about it, basically. There wasn't a month to be like, "What will happen? Will people like this movie?" I was focused on trying to get the movie to a version that I could live with. But it's been an amazing experience to see the film travel this far. It just such was a ragtag little film when we were making it. I don't think anybody ever imagined that the movie would be so big while we were doing it. It's so cool to hear it resonate with people who don't have the same cultural context that we do in Louisiana, never mind in America. It's so crazy." I moze dobrze, ze nie mieli czasu go doszlifowac, bo dzieki temu film tchnie autentyzmem. Bardzo rzadka rzecz w filmach hamerykanskich, czek. Wizualnie piekny film, nagrodzony tego roku w Cannes za zdjecia.
Ament. Znaczy si jak nie bedzie nominacji do Oscara to Albercia si wypisuje z klubu filmowego. BUM!