przez kinga Pt, 21.11.2008 14:23
Właśnie "na dniach" minie rok odkąd jestem stałą czytelniczką tego wątku, trzymałam kciuki za Ness, (której nie znałam, ale stała mi się bardzo bliska), aż do bólu, a teraz sytuacja się powtarza - zaciskam kciuki za Mamę mojego męża - nie lubię mówić o Niej Teściowa. Lekarze zrobili wszystko co w ich mocy, siedmioletnia walka z tym gadem wg nich dobiega końca, mama się nie poddaje, ale zaczyna brakować jej już sił na stawianie skutecznego oporu tej wstrętnej chorobie. Swoją wolą życia, umiejętnością cieszenia sie z drobnostek bardzo mi przypomina Ness.