Pierwszy raz dojechałam dzisiaj do Milanówka. Odwiedziłam koleżankę, którą znałam tylko przez Internet (mąż też "z Internetu" więc i przyjaciół takich mam sporo). Przepędziła mnie przez cały Milanówek i wprost nie mogła powstrzymać życzliwego śmiechu przy moich westchnieniach zachwytu!
Mieszkam w pobliżu Trójmiasta, a mam ochotę pojechać po swoje rzeczy, spakować trzy koty w kartonik i przyjechać tutaj. Mogę zamieszkać pod jakimkolwiek dębem przy jakiejś milanowskiej uliczce.
Mieszka Pani w raju na ziemi...
Ot, taka refleksja, za którą z góry przepraszam...