przez ness Cz, 14.12.2006 23:34
skończyłam pracować na dziś. Idę do wyrka. Wiecie, ja jestem z tych, które raczej nie przeginają. Lubię pracować i to mnie często oddala od głupich myśli. W teatrze czas płynie tak szybko, ciągle coś się dzieje. Ale jeśli jestem zmęczona, to odpoczywam. Choroba mi to utrwaliła, nie jest źle. Są jednak rzeczy, których nie da się załatwić odpoczynkiem, leżeniem w łóżku czy czymś takim. Dzieją się i już. Ja uważam, że aktywność jest ratunkiem w mojej sytuacji. Trzeba być tam, gdzie toczy się życie, dać się wkręcić w jego wir, wtedy soki krążą i nie pozwalają nam się poddać.
Nadal jestem optymistką, Reniu, tylko wkurza mnie czasem opór mojego ciała, jego słabość, niemoc. Przecież wiadomo, że jeśli pół dnia mam zawroty głowy, to nie latam jak głupia, tylko leżę i czekam aż mi przejdą. Jeśli coś mnie boli, to odpoczywam itd, nie martwcie się.
wcinam kwasy tłuszczowe Omega 3. , siemię, zestawy witamin i minerałów, piję Alveo, wcinam olej z wątroby rekina i takie tam. Dbam o siebie. I dbam o swoją duszę, o umysł, żeby nie zasnął.
(Wczoraj Romeo i Julia Moskow City Balet
- o mamo jak oni tańczą...! poezja!)
Małgoś, cóż powiedzieć... myślę, że czasem warto postawić wszystko na jedną kartę... tyle.
Przytulam Was mocno i nie myślcie, że się poddaję. Nie, nie... po prostu muszę jeszcze powywijać szabelką.