Droga Pani Krystyno,
ostatnie dni mijają mi w sposób chaotyczny. Dlatego chyba zaczęłam śledzić forum, Pani dziennik i perypetie <teatrowe>. To wszystko u Pani tak samo nieuczesane... Przeczytałam po raz kolejny "Różowe tabletki..." Tyle tam prawd o życiu i codziennych sytuacjach. Podziwiam Pani umiejętność obserwowania rzeczywistości. Tych drobiazgów, z których składa się życie. To wspaniałe,że czasem pisze Pani z naiwnością proszę wybaczyć słowo-małolaty, a innym razem oddaje się Pani refleksji dojrzałej kobiety, która nie jedno widziała.
Ja mam dopiero,chociaż często myślę AŻ!!, 22 lata. I właśnie skończyło się moje wielkie uczucie, które zresztą zabiłam sama i na własną prośbę. Podonie jak Pani tę młodzieńczą miłość do studenta architektury, który kochał oprócz Pani swoją łodkę. Jak bardzo Pani historia przypomina mi moją. Teraz też wiem,że "taki <absolut>, taka tyrania miłości, bezwzględność miłości nie może istnieć". Bo ja pozbawiwszy nas wszystkiego co było obok nas nagle zdałam sobie sprawę,że nic nam już nie zostało. To zabawne,że lata mijają,ale błędy pozostają nadal te same niezależnie od pokolenia...
Mam nadzieję,że czytając Pani <pisanie> zarażę się chociaż w małym stopniu umiejętnością obserwowania i nadawania nawet błahym zdarzeniom wagi.
Dziękuję za inspirację jaką Pani ze sobą niesie.
PS.1 Życzę dobrych wakacji i odpoczynku.
PS.2 W poniedziałek ide po bilety na Skok..., do zobaczenia!!