przez double13 So, 12.08.2006 17:07
Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr:)
Hello dziewczyny!
Wyglada na to, ze 13 ma dyzur w HP dzisiaj. Czytam zaleglosci.
Sowa,
Jak zapodalas Miska lat 6, to uderzylas w czuly punkt, bo za tydzien pakowal sie bedzie Apollo Starszy i wyruszal z domu w swiat. Jak go nie bedzie, to tez niejednokrotnie zajrze do szuflady i albumow i przypomne sobie daaawne czasy.
Codziennie zegnaja juz kogos (sportowcy zaczynaja studia wczesniej) i czesto kapia lzy, u chlopakow tez, pamietajac sportowe, wspolne chwile. Mowia, ze nie zdawali sobie sprawy z tego, ze to bedzie takie emocjonalne.
Gadamy z Apollinami, mowie starszemu, ze pewnie uronie lezke z powodu jego wyjazdu, a on szturcha mlodszego i mowi; „A nie mowilem, nie mowilem”. Pytam, czy bedzie dzwonil, a ten na to: „Bede sie czul zobligowany”, no to ja wdziecznie, ze nie chce telefonow z tego powodu, chce tylko wtedy, kiedy bedzie czul potrzebe i dodaje szybko, zeby nie bylo to raz na pol roku.
Mlodszy przezyje to rozstanie mimo tlumu kolegow i dziewczyny. Cale zycie byli razem, a gadula, ciepelko, romantyk Apollo Mlodszy przesiedzi zawsze w pokoju u A.
Zmiany, zmiany, zmiany. Gdzies tam czuje to moje serce, mimo, ze wiem, ze taka kolej rzeczy.
Aha, tez kocham miejsca po sezonie, miejsca dzikie. Zawsze pytam tubylcow o tylne drogi. Pierwsza nasza daleka podroz dookola Stanow po Parkach Narodowych odbyla sie we wrzesniu, niektore campingi byly zupelnie puste. Morze zima tez uwielbiam, ja z powodow milosnych przez lata nawiedzalam Lebe. A dzikie plaze sa, tylko trzeba ich dluzej szukac i z reguly nie pisza o nich przewodniki.
Kiedy na Kauai szukalam tej obiecanej w jednej z publikacji dzikiej plazy i przedzieralismy sie przez ostre trawy i waskie sciezki, Apollo Mlodszy jeczal glosno: „O Boze, nie wiedzialem, ze przyjdzie mi umrzec tak mlodo i na takiej dzikiej wyspie”, ale potem jednak byl zadowolony. Te wlasciwa znalezlismy dopiero za drugim podejsciem.
Jeszcze Ci dziekuje, ze mi streszczasz T&T. Nawet mnie zaintrygowalo to, ze iles lat zycia Emcia stracila, ale nie wiem, gdzie tego szukac.
Gruntowka Ci sie podoba? Mnie tez, przypomina mi telepanie sie Syrenka na wizyty domowe z moim tata w dziecinstwie. Te hawajskie sie nie umywaja do naszych polskich. Za dawnych, dobrych czasow musieli nas, zakopanych po kolana w blocie, wyciagac traktorem z glebokich kolein, a tato zawsze wczesniej brnal do przodu i dzielnie wierzyl, ze te blotniste koleiny Syrenka pokona.
Tak zaczynam o przeszlosci z nadzieja, ze Kangurzyce kiedys obudze. My tu strasznie musimy pierdaczyc trzy po trzy, skoro ja reka nie zaswedziala ani razu, zeby wskoczyc do HP:) MarysiuB, obie pamietamy piekne, dzikie dziecinstwo i ojcow zapalencow pomagajacych innym.
Przedwczoraj w lesie zmoklam potwornie na rowerze podczas burzy tak, jak kiedys w dziecinstwie i tamten klimat mi sie przypomnial. Z trudem widzialam droge przed soba, a chwilami przy ostrej, szybkiej jezdzie krople wody mocno, bolesnie odbijaly sie od skory. Po powrocie Szpakowaty, kiedy spojrzal na moj tylek (wcale nie pozadliwie), caly ubrudzony blotem, pomyslal to o mnie, co Maszy T. o niej. Zebyscie wiedzialy, jaka to byla radocha, obserwowac przyrode, co sie zrywa do ataku. Najpierw cisza, granatowo-szare niebo i chmury, jakby ktos rozmazal farbe pedzlem na wodzie. Potem z daleka odglosy grzmotow, nagle zaczal sie taniec lisci (Emcia, Kassssssandro, z debow faktycznie zaczynaja juz spadac), pierwsze, delikatne krople laskoczace skore, a nastepnie atak zmasowany, bez znieczulenia i zupelny mrok w polowie dnia. Zupelnie inaczej sie to widzi siedzac w domu.
Bromba, urlop przyznany, tylko przywiez jakies brzozkowe zdjecie, please. Gruntowki na drogach zycze:)
Monika, czekamy na relacje.
Rfechner, duzo, duzo spokoju i sil na teraz. No i ufnosci, ze nic nie dzieje sie bez sensu w naszym zyciu, nawet, jak tych chwil nie rozumiemy.
Izabella, Czerwony Kapturek sprowadza Ci slonce na twarz i bardzo Ci z nim do twarzy, czuc to w kazdym slowie. Dwie gospodynie w jednej kuchni? Jak dlugo taki uklad pracuje bez wyladowan atmosferycznych? Pozdrawiam:)
Sciana, a ja bym wolala, jakbys miala jakies inne wyrzuty sumienia, a nie spowodowane zasluzonym odpoczynkiem po pracy. Czy ta Korea od polncoy ma az taki duzy wplyw?
A nie moglyby kochane druhny zawiazac nowy konkurs na przodownika wypoczynku, a nie pracy? Albo rownowagi? Bo ten pierwszy mnie nic a nic nie mobilizuje. Poprzestawialo mi sie w polowie zycia i mam „turning point”, upieram sie, ze mozna laczyc prace z wypoczynkiem. Zgubny wplyw wyspiarskich podrozy i rozmow wielu, co to oznacza byc spelnionym w zyciu.
I jeszcze jedno pytanie, Sciana- skoro kochasz swoja robote i te dzieciska, to co Cie tak wykancza? No, nie kumam.
Teremi, tez nie wiem, co z tym wylacznkiem pamieci. Za kilka dni 10 rocznica, jak odszedl przedwczesnie moj tato. Wylacznika nie mam nadal, ale zawsze wierze, ze nie my tutaj rozdajemy karty, moze dzieki temu przyjmuje wiele bez buntu; czasem ze smutkiem, ale bez buntu. Moment odejscia taty, to byl moment mojej odmiany w spojrzenie na zycie, wiele mnie ten fakt nauczyl, bardzo wiele i zwrocil w kierunku tego, co robie teraz. Lance Armstrong powiedzial ostatnio, ze nigdy nie bylby takim sportowcem, zwyciezajacym wielokrotnie, gdyby nie rak, a przeciez spotkala go ta choroba w bardzo mlodym wieku.
Kiedy mnie spotyka cos zlego, czego nie rozumiem, wtedy ironicznie mowie, patrzac w gore, ze nie kapuje, po co mi to, ale nie buntuje sie, a po jakims czasie juz sie uklada w calosc, dlaczego. Apollo Starszy napisal w swojej piosence: „It hurts, even when you know it’s for the best” i zgadzam sie, ze czesto i wiele w zyciu boli, ale przeciez wtedy nas najbardziej ubogaca i ksztaltuje. Rzadko kiedy stajemy sie lepsi, kiedy wszystko cudnie sie uklada.
Mialam dluga rozmowe wczoraj ze znajoma, ktorej zalamalo sie zycie kilka miesiecy temu. Jest zla na siebie, ze jeszcze odczuwa bol, choc strata byla najwieksza z mozliwych. Co ja uspokoilo? To, ze ktos z zewnatrz powiedzial, zeby byla lagodna dla siebie i dala sobie czas, na bol, przerobienie cierpienia, na lzy, ze to nic zlego. Ma juz chwile, kiedy aktywnosc zwycieza.
Masza, cokolwiek przedeptasz na sandomierskich sciezkach, to bedzie radosne serducho u mnie i Szpakowatego. Jesli zaliczysz wszystkie zabytkowe koscioly, to juz zajmie mnostwo czasu. Na gory Pieprzowki sie wybieracie popatrzec na panorame miasta?
W naszej jadalni wisi kilim i wiedzialam od poczatku, ze Szpakowaty bedzie tam chcial dac sandomierski akcent. Kilim przedstawia panorame Sandomierza. Wszystko sie Szpakowatemu na nim zgadza, tylko o jednej rzeczy zapomniano, o jego domu rodzinnym, dumnie stojacym u stop Sandomierza. Tam od pokolen do ogrodu z pieknym, duzym stawem ciagle ktos zwozil nowe szczepki i sadzonki i tak jest do dzisiaj. W kronice miasta jest zapisany pierwszy czlowiek z rodziny T. wiele wiekow temu; w katedrze ktos o takim nazwisku byl nawet dawno, dawno temu organista, wiec zdolnosci muzyczne byly od dawna. Nie dziwi mnie ten wielki sentyment mojego Szpakowatego do miejsca o takiej dlugiej historii. Moi bliscy wszystcy juz po amerykanskiej stronie ( to juz 5 pokolenie tutaj dorasta).
Lubie Sandmierz, miasteczko, perelka, przy odrobinie zapobiegliwosci moglby byc drugim Kazimierzem. Brak mu chyba gospodarza.
To byl moj tasiemiec nieplanowany.
Aha, Emcia, wszystkie mgly i deszcze mi sie kojarza z Toba:)
Buzka>>>13
- Załączniki
-
- Kauai, Na Pali widoczne od polnocy, mozna siedziec godzinami i sie gapic. W zaleznosci od oswietlenia zmieniaja sie co chwila kolory skal i wody.
-
- Kotlowalo sie pieknie, im blizej, tym emocje wieksze; nieco dalej wiele przybrzeznych jaskin, utworzonych z piasku twardego jak skala.
-
- Emciowe mleko zamglone