O Franciszku Fiszerze:
***
[Franciszek Fiszer o sobie z lat 1905-07] : I ja brałem udział w ruchu niepodległościowym, wprawdzie w sposób raczej bierny niż czynny. Zaproszony byłem do znajomych na kolację. Kiedy przyszedłem, okazało się, że przed chwilą policja wszystkich gości zabrała do cyrkułu. Musiałem zjeść dwadzieścia cztery zrazy.
***
Fiszer w bibliotece przy starych ksiązkach: "W naszej rodzinie mieliśmy zawsze bibliofilów. Już za czasów Reja posiadaliśmy pierwsze wydanie "Żywota człowieka poczciwego" i widać, że rodzina porządna - egzemplarz pozostał nieprzecięty."
***
Podczas żałobnych przemówień na pewnym pogrzebie stremowany mówca zamiast powiedzieć Dunin - Markiewicz powiedział Munin - Darkiewicz czy coś w tym rodzaju.
- Ale się sypnął - grzmiącym głosem powiedział Fiszer - no i cały pogrzeb na nic!
***
Na przedtsawieniu "Wesela" w Teatrze Narodowym w jednym z pierwszym rzędów siedzi znany bywalec "IPS-u", pan Fiszer i tubalnym głosem opowiada swej towarzyszce najnowsze kawały.
- Niech pan nareszcie przestanie gadać! - woła ze zniecierpliwieniem ktoś z tyłu. - Nie słychać ani słowa!
- Inteligentny człowiek - odpowiada spokojnie pan Fiszer - powinien znać całe "Wesele" na pamięć...
***
Zapytany przez pewną damę, co sądzi o sztuce, której premiera odbyła się właśnie w Warszawie, Fiszer powiedział:
- Sztuka jest bzdurą i koszmarem, a jej autor to kretyn i grafoman... - W tym momencie rozpoznawszy w damie żonę autora sztuki, całuje ją w rękę i mówi:
- Łaskawa pani, gdybyśmy teraz byli sami we dwoje w lesie, udusiłbym panią i nie byłoby gafy!
***
Kawiarnia "IPS-u". Tłok, dym, gwar. W przeciwległym końcu na podium ktoś produkuje się na fortepianie. Jakaś matrona odgraża się, że "gdyby była ptaszkiem na niebie". Obok podium we drzwiach prowadzących do garderoby stoi pikolak w przyciasnym mundurku i przysłuchuje się pieniom. Niektórzy z "kulturalnych" psykając uciszają głośniejsze rozmowy zagłuszające produkcje. Nagle rozlega się z drugiego końca sali tubalny głos Franca Fiszera:
- Chłopcze! Jak będzie klozet wolny, to daj mi znać!
(z ksiązki "Na rogu świata i nieskończoności", Roman Loth)
Najmocniej przepraszam, że zawracam Pani głowę jakimiś opowiastkami, ale tak pięknie zrobić sobie wycieczkę do Dwudziestolecia...(zamiast się uczyć francuskiego ;-))
Pozdrawiam