Moja mama,babcia,tata oraz Krzyś i nasz bus mieliśmy wybrać się na wycieczkę statkiem na Hawaje.Wszystko było piękne,do momentu gdy nie zaczął się sztorm,a zamiast statku zobaczyłam że jesteśmy na wielkim jachcie.Było mnostwo ludzi.Panika była coraz większa i falująca woda również.Nagle za nami pojawiła się ogromna fala,która przykryła cały statek.Ten zaś trzymał się cały czas na wodzie.Niektórzy ludzie powypadali za burtę.Gdy popatrzyłam w przód z całym zdziwieniem stwierdziłam,że na statku stoi nasz Ford,który ani trochę się nie ruszył.W końcu dobiliśmy do brzegu,co wcale nie wyglądało z naszej perspektywy jak ocean,tylko jak zwykłe jezioro.Jednak fala nie ominęła nas.Udało się nam przedostać na brzeg,ale po wielkich trudach.Na statku dalej stał Ford,a ja strasznie sie obawialam,ze wpadnie do wody.Do naszego dziwnie oszklonego pensjonatu wpadła woda z fali,która była coraz większa.Byłam przerażona.Nagle zniknęła mi cała moja rodzina,prócz babci która wpadła w wodę,lecz za chwilę zobaczyłam ze nic jej nie jest.Okazało się,że my wcale nie jesteśmy na Hawajach tylko w ¦wierklańcu.Okazło się,ze wszyscy podróznicy mają wracać samolotem do domu.Ja byłam przerażona,że takie coś się dzieje.Byłam przerażona,że mam leciec samolotem.Przede wszystkim w ¦wierklańcu w ogóle nie ma lotniska.Auto nagle znalazło się na brzegu,wszystkie bagaże rownież...
Dlaczego śnią mi się takie bzdury?
To dlatego,że się nie pomodliłam.