Pani Krysiu,po pierwsze to muszę napisać o reakcji mojego Krzysia na to co pani napisała kapkę niżej tzn:"...Podoba mi się ten Krzysio".Pokazałam mu to,a on na to zaczerwieniony z radości powiedział:"Podziękuj pani Krysi i napisz ,że Cię kocham".
No to pani Krysiu dziękuję i mówię pani,że mnie Krzysiu kocha.
A cod o nagłówka.
Otóż dzisiaj w Zabrzu niemiłosiernie lało.Mój Krzyś postanowił,że mimo wszystko..pojedziemy do chorzowskiego ZOO.Zgodziliśmy się.I pojechaliśmy.Osobiście żadne z nas nie jest za więzieniem zwierząt,ale skoro już wymyślili takie coś jak ZOO postanowilismy odwiedzić.Ostatni raz w ZOO byłam...12 lat temu.Boże!Było naprawdę miło poza tym,że musiałam mieć czasem sztuczny uśmiech,a to dlatego że nie chciałam nikomu psuć spaceru moimi bólami menstruacyjnymi.Ale przeżyłam.Mama się popłakała,bo zakochała się w jednej małpce kapucynce i potem pół drogi lamentowała,że zabrałaby je wszystkie do domu.No tak.Ja też,ale musiałam być twarda,choć podczas miesiączki jestem strasznie wrażliwa.Ech,to był naprawdę miły,miły dzień.Zjedliśmy też jakieś hamburgery po 3.50 i w ogóle nas to nie ruszyło.dalej byliśmy głodni.
I jeszcze jedno pani Krysiu.
Zjedliśmy dziś śniadanie o 5 rano w lesie przy wschodzi słońca.I stwierdzam,że zaden widok na świecie nie jest tak uroczy jak widok dnia który się budzi i karmi tym czym karmimy nasze serducha...
Całuję moooocno element,który często staje się tematem w naszym domu,a tym elementem jest pani pani Krysiu:)