“ Kat milosci “.
Przeciaga sie ostatnia struna w gitarze, my gramy dalej swoje odcinki zycia i posiadlosc gdzie istniejemy ? Mozna zapytac tylko Boga, ktory jeszcze w nas wierzy w obecnych czasch. Kobieta byla szczesliwa, maz wrocil z pracy, ona stroila choinke, juz Swieta Bozego Narodzenia nas czekaja. On jak nigdy podszedl do niej jeszcze byla jego zona I powiedzial otwarcie, ze ma sie wyniesc z jego domu poniewaz on zalozy nowa rodzine. Kobieta juz nie bala sie przyszlosci, spakowala jedna walizke, zapomniala, ze ma dwoje juz doroslych dzieci. Wyszla wygnana z domu gdzie kiedys wszystkim tak samo smakowal chleb przy rodzinnym stole. Zapomnala o Bogu I szla przez cale miasto bez jednej lzy na dworzec gdzie pociagi jezdza w roznym kierunku. Dlaczego nie ? Pozniej zaczela wspominac zycie swoje, pozniej juz byla silniejsza. W przedziale w pociagu, ktorym jechala poznala co to znaczy przyjazn. Poznala starszego czlowieka byl inwalida ale wozek stal obok, mogl sie jeszcze podniesc I byl pelnen optymizmu do zycia. Jednakze bol milosci i wygnania byl dla tej kobiety silniejszy. Wysiadla na kolejne stacji, ciagnela za soba swoja mala walizke. Poczula zapach traw i lak, to byla wies, naturalnosc I piekno. Usiadla na lawce nad jeziorem odmowila ostatni paciez jak w domu I nie godzac sie na taka bezdomnosc weszla z wolna do tego jeziora, nie umiala plywac. Grunt pod nogami stracila I utonela. Pozniej ktos znalazl jej walizke I zabral wlasnosc, przeszlosc, bol, cierpienie ...