Genewa, 1988 rok. Madame Marion wyszła z hotelu. Przeszła kilka kroków wprost do taksówki. Nie spieszyła się, jechała i patrzyła na mokre od deszczu miasto. Do banku miała wejść dokładnie o 10:15. Była umówiona na okazanie jej pięciu płócien, których autentyczność miała potwierdzić. Dotarła na miejsce. Do torebki włożyła honorarium – 1400 franków. Nowe banknoty były równo ułożone w eleganckiej kremowej kopercie. Postawiła torebkę na krześle i weszła do sali z ogromnym lustrem. Na ścianach koloru śliwkowego wisiały obrazy. Poczuła jak w jednej chwili ogarnia ją euforia. Zastanawiała się dlaczego dostąpiła zaszczytu oznajmienia światu o być może największym odkryciu w XX-wiecznym świecie sztuki. Zdejmowała obrazy ze ściany, delikatnie kładła na stół, oglądała, przyglądała się detalom. Po jakiejś godzinie do sali wszedł dyrektor banku i poprosił aby z nim poszła. Przeszli do pomieszczenia w którym przy długim podłużnym stole siedziało trzech mężczyzn. Nastąpiło krótkie powitanie.
- Czy to są oryginały?
- Tak! Tak! Tak! Wszystkie! Więc one nie zaginęły. Skąd? Jak się tu znalazły?
- Nie możemy odpowiedzieć na żadne pytania. Prosimy tylko aby zapomniała pani o wszystkim. Za milczenie oferujemy 25000 franków. Proszę podpisać oświadczenie że nikt o niczym się nie dowie, nawet po pani śmierci.
Na stole pojawiła się mała walizeczka z pieniędzmi. Madame Marion wiedziała że nie ma wyboru. Chciała wrócić po torebkę i ostatni raz rzucić okiem na obrazy. Jednak jej torebka była na wyciągnięcie ręki, leżała na jednym z krzeseł.
Madame została odprowadzona do taksówki. Wróciła prosto do hotelu. Nie pamięta drogi, nie pamięta czy zapłaciła taksówkarzowi. Nie była w stanie iść na lunch. Wypiła jakieś alkohole z mini barku i do wieczora leżała w pół-drzemce. Nie pamięta swoich myśli; pamięta jedynie pachnącą lawendą pościel hotelowego łóżka.
W rocznicę zdarzenia opowiedziała tę historię przypadkowemu słuchaczowi. Nocą, przy sennym hotelowym barze, gdzieś w dalekim świecie. Chowając portfel po zapłaceniu rachunku, wyjęła z przegródki torebki białą rękawiczkę. Założyła ją na prawą dłoń. Uśmiechnęła się. Zaczęła gestykulować, jakby dotykała niewidocznego obrazu. Nagle wstała i zaczęła odchodzić.
- Au revoir, Madame.
- Proszę zapomnieć o tej historii. Nie jest prawdziwa. Au revoir. Śpij dobrze, mój przyjacielu.
Odwróciła się na chwilę i pomachała na pożegnanie lewą ręką.