Mnie tez sie WSZYSTKO Twoje podoba, Arosie. Nawet te mlodziencze scenariusze, ktorych dzis sie wstydzisz... Za temat, za bezkompromisowosc, za zar. A ze sie zmieniamy? Nie badzmy krotkowzroczni...
Uwazam, ze nie ma sie czego wstydzic. Bylo, jak bylo. Sa przeciez czescia Ciebie. Oczywiscie, ze dzis napisalbys to inaczej.
Potraktuj je jak swoje dziecko: jeszcze niedojrzale, czasem glupie, ale w koncu wlasne, z krwi i kosci. Krytyka - tak, ale i wybaczajaca bledy milosc...
PS Dziele Ci na akapity z odstepami, moze tak byc?