Strona 1 z 28
		
			
				deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 15:46przez pigula
				Dlaczego męzczyżni nawet kiedy są bardzo dorośli pozostają dziećmi?Zakochałam sie w wieku 43 lat w facecie starszym ode mnie o 10 lat,ale...żonatym.Wiem nie powinnam kontynuowac tej znajomości kiedy dowiedziałam się o jego żonie,ale on zapewniał mnie ,że kocha i nie zostawi mnie ....a teraz zachował sie jak gówniarz nie potrafił mi powiedzieć ,że między nami koniec...boli i to bardzo.Codziennie powtarzam sobie,że nie był mnie wart,mówię do siebie i mówię i nic nie pomaga.Czy niespełnione uczucie musi tak boleć?
			 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 15:54przez ZENOBIA
				....43 lata ?....hm....
			 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 15:55przez amc
				obawiam się że musi
			 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 16:14przez pigula
				Zenobia dlaczego dziwi Cię  mój wiek ?Czy dojrzała kobieta nie może się zakochać?Czy w tym wieku miłość musi byc tylko z rozsadku?Rozsadek mówił mi zerwij,ale on mnie wykorzystał uczuciowo.Zawsze myslałam,że jestem rozsadna...niestety...miłość przychodzi  znienacka
			 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 16:35przez ZENOBIA
				....moze i tak, moze i milosc przychodzi znienacka, ale czemu przy tej okazji znienacka odszedl rozsadek 43-letniej kobity ?
''wykorzystal uczuciowo'' ......, ha ha , a to dobre  
 
 wiesz, troche trudno z Tobą gadac o tej sytuacji, skoro juz to odczuwasz jako ''depreche'' byc moze, moze wrocmy to tego w ''lepszym czasie'' ?
a ze boli, to pewnie sama wiesz ze musi, pozdrawiam
 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 19:02przez amc
				Tak bardzo sobie nie zarzucaja złego wyboru, że nie był wart... 
w końcu z jakiegoś powodu go pokochałaś
Miłość z zasady nie jest ani z rozsądku ani rozsądna
			 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 19:15przez pigula
				Mogię o tym rozmawiać...śmiejesz się z tego ,że napisałam iż zostałam wykorzystana uczuciowo...a jak traktowac to inaczej kiedy mężczyzna mówi ,że kocha,bedzie z toba,przedstawia cie swojemu dorosłemu synowi i synowej i cały czas zapewniał o swojej miłosci kiedy chciałam zakończyć tą znajomosc....Patrzysz oczami zdradzonej kobiety?....Nie myśl ,że jestem pozbawiona uczuć ,posiadam je w nadmiarze...niestety w ciagu ostatnich 15 miesięcy przeszłam 4 rozstania,które nie pozostały obojętne dla mnie,ale cóż co nas nie zabije to może nas wzmocnic.Rozum masz racje straciłam go...ale pomału odzyskuję 

 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 19:19przez pigula
				Do amc....masz rację miłośc nie jest rozsadna ,ale z rozsądku bywa,ale czy to wówczas jest miłośc?
			 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 19:32przez amc
				z rozsądku to może być małżeństwo a nie miłość
ewentualnie przypadkiem się zdarza miłość która otoczeniu wydaje się rozsądna
			 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 19:38przez ZENOBIA
				pigula napisał(a):mężczyzna mówi ,że kocha,bedzie z toba
no wiesz, cos musi mówić  
 
 ps przedstawia dzieciom ? żonaty facet ? zabraklo mu kasy na rozwod ? a Ty na co liczylas ? wiesz gdyby to wszystko napisala nastolatka, ale w tej sytuacji..........zycze mniej harlekinow, i pozdrawiam  

 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 19:55przez amc
				Zenka rozchmurz się
			 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 20:22przez ZENOBIA
				gdzie Ty widzisz jakies hmóry ? wrecz odwrotnie  
 
 ...lecz z grzecznosci dla Piguły i babskiej solidarnosci  nie napisze tego tak oko w oko , bo po co  
 
  a fotki wklejasz niekorzystne, Ci powiem  
 
  
 
			
		
			
				do Zenobi
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 22:15przez pigula
				Nie czytam harlekinów mylisz sie ,zawsze realnie podchodziłam do życia.Wylej z siebie całą żółć i domyślam się co mi napiszesz ...ja Ci Zenka nie odbiłam...Teraz wiem,że muszę uspokoić swoje emocje bo obok mnie są moi pacjenci którzy mnie potrzebują którym ja musze dac ,,kopa " do dalszej walki z chorobą ...a faceci ..no cóż ....coś wyniosłam z tego zwiazku
			 
			
		
			
				Re: do Zenobi
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 22:19przez sonja
				pigula napisał(a):ja Ci Zenka nie odbiłam...
  .... 
 
  
 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 22:27przez pigula
				no cóż Zenobii zainteresowanie-,,która zenka mi odbiła''....Wyszłam z toksycznego związku[mąż]i weszłam w następny toksyczny...pech w życiu  

 
			
		
			
				Re: do Zenobi
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 22:30przez ZENOBIA
				pigula napisał(a):...ja Ci Zenka nie odbiłam...
a kto Cie tam wie  
 
 a co wynioslas z tego zwiazku, jesli moge spytac ? calkiem serio
 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 22:38przez pigula
				Ale on nie był Zenek 

 ...Unikam żonatych facetów,a śmieszne jest to ,że zanim wyszłam za mąż 18 lat temu to ich unikałam i nigdy nie wierzyłam temu co  mówią...wycisze emocje i bedzie ok ....i tak naprawde ,,kopa do życia '' dają mi moi pacjenci którym jestem potrzebna,żegnam na razie mówię dobranoc rano proza życia...24 godz z życia szpitalnego
 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 22:44przez ZENOBIA
				a skad wiesz czy nie Zenek ? tak Ci powiedzial ? jak i to ze nie opusci i tym podobne dyrdymaly ?
unikasz zonatych ? no to czemu nie uniknelas ?
mozesz powiedziec w ktorym szpitalu pracujesz ? tak na ''wszelki wypadek'' , choc nie przewiduję w najblizszych dniach ciezkiej choroby dla siebie
			 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Śr, 21.01.2009 22:48przez sonja
				ale czad@krakowianka jedna.
			 
			
		
			
				Re: deprecha czy przygnębienie
				
Napisane: 
Cz, 22.01.2009 00:21przez kasja
				że tak się wtrącę, pigula już dostała za swoje, nie ma co jej dowalać, każdy pewnie kiedyś przeżywał coś podobnego, napisała, bo jej źle, bo boli i będzie boleć, ale pigula, to przejdzie, myślę, że w większości przypadków przechodzi, tylko nie wpadaja w depresję, bo wtedy będzie żle
a co wiek ma do tego? pewnie, że zakładamy, ze im starsi to bardziej ostrożni, "mądrzejsi", ale to tylko założenia...