przez o. N, 11.09.2005 16:31
Hahahhaha! Oczywiście jak to ja każda wolną chwilę wykorzystuję na poszukiwania dowodu, który noroprycznie gubię. I własnie znalazłam wypracowanie pewnego Dariusza, które zachowałam na pamiętkę i które mnie bawi do łez za kazdym razem:
Ja i moja załoga wybraliśmy się w podróż statkiem. Płynęliśmy do Itaki, jak nas zaatakowały syreny. Byliśmy bezradni, bo one śpiewając zabyjały nas swoim głosem. Było nas sześciu albo dziewięcu w każdym statku, już nie pamiętam. Ja wpadłem na pomysł, że wsadzę każdemu wosk do uszu i nie będą mogli słyszeć śpiewu syren. Tylko zapomniałem o jednej rzeczy, przywiązałem się liną do kadłuba statku, żeby porozmawiać z syrenami, ale nie chciały mnie wysłuchać. Zawołałem moich ludzi, tylko na próżno, przecież im wepchałem wosk do uszu i nic nie słyszeli, więc postanowiłem poprosić syreny, żeby mnie rozwiązały i tak było. Pomogły mi uwolnić się i grzecznie zapytałem ostatni raz dlaczego zabijają moją załogę i odpowiedziały, że myślały, że jesteśmy wrogami, więc się pogodziliśmy i odpłynęliśmy. A za nami przybyło dwóch starców na łódce i od razu ich syreny zabiły i nei chiały z nimi rozmawiać. I oni tak płymęli martwi po morzu za nami. I to było najfajniejsza przygoda Odyseusza.