przez Trzynastka Cz, 01.09.2005 14:42
A dla HP zaproszenie do ogrodu. Moj azyl.
Jedna z pisarek amerykanskich N. Roberts napisala kiedys ( wolne tlumaczenie):
"Nie mam zainteresowan, mam pasje. Dbalosc o ogrod jest jedna z nich i wiosna- kiedy przychodzi czas zanurzyc rece w ziemi- jest moim ulubionym sezonem.
To twarda, pelna potu praca i przynosi mi tyle radosci, rok po roku. Dla mnie, ogrod jest zawsze praca w trakcie tworzenia, nigdy zupelnie nie dokonczona, zawsze rozkoszna dla oczu. Prawie dwadziescia lat temu moj partner zasadzil magnolie przed moim domem. Teraz, kazdej wiosny okna mojej sypialni sa pelne cudownych, rozowych kwatow. I kiedy one wiedna i opadaja, cos nastepnego zakwita i powoduje moj usmiech.
Na zakonczenie dlugiego dnia, czy jest to pisanie, czy praca w o grodzie lub poradzenie sobie z tuzinami obowiazkow jakimi trzeba sie zajac, nie ma nic lepszego niz spacer w ogrodzie by zlagodzic mysli i serce......................"
Tyle Nora. Dla mnie kolejny rok w ogrodzie to jeszcze jedna szansa na wytworzenie azylu, piekna, spokoju, naprawienie bledow z zeszlego roku. Poranek lub zakonczenie dnia z aparatem, podpatrywanie szczegolow. Tam, gdzie jedna osoba zobaczy banal, ktos drugi piekno. Oczekiwanie na zielen, rosnace piekno, zmany kolorow, smutek konczacego sie sezonu i swiadomosc, ze piekno wroci.
Po kazdej biznesowej podrozy, nawet, jesli wracam w nocy, na chwile wchodze do ogrodu, siadam, oddycham gleboko i wiem, ze dotarlam do bezpiecznego miejsca.
Adrenalina jest cudowna, raz na jakis czas, spokoj, jaki niesie przyroda, nie do podrobienia.
Kmaciej , pisalas o namiocie. Co roku w sierpniu ktos z domownikow rzuca haslo: " czy juz rozbijamy?", ten sam namiot, ktory przemierzyl z nami tysiace mil w czasie, kiedy dzieci byly smarkate. Ruszaja wspomnienia, a na liste spiacych w namiocie wpisujemy sie kolejno. Chlopcy, coraz mniej smarkaci, przekroczyli 190 cm wzrostu, namiot wciaz kojarzy sie z bajkami przy ognisku, dziecieca fascynacja ogniem, naszymi wpadkami, kiedy zupelnie nie wyczuwalismy terenu i gdzie mozna sie pchac na dzikie wedrowki.
MalgosiuM, wiem, co czujesz, za rok pierwszy " smarkaty" wyfruwa z domu, rok pozniej drugi. W tej chwili tez obserwuje pierwsze milosci, teksty pisanych lirycznych piosenek, widze dwoch mezczyzn, coraz mniej dzieci.
Taki cudny lajf.
Koniec sezonu namiotowego za domem, za chwile zniknie z ogrodu.
Siedze pijac poranna kawe i mysle: zycie nie plynie, galopuje.
Pozostaja nam wspomnienia i nie konczace sie pasje.
Was zapraszam na kawe popoludniowke......13