przez GrejSowa So, 08.07.2006 12:40
No, co jest? Gdzie są wszyscy...? To Wy się grillujecie a ja mam tu ostry dyżur, czy jak?
Tak sowie myślę, że ten mój niedawny udar słoneczny, a może „tylko” przegrzanie termiczne (widzisz, Teremi, wykrakałam to sowie…;-) właśnie wychodzi Wam na dobre, bo ja się stosuję do zaleceń lekarza, w tym m.in. nie wychodzę z domu, no, to co mam robić…? Uprawiam leżenie na czas, a jak się zmęczę tym leżeniem, to smaruję do HP…Z góry przepraszam za te głupoty, ale to z gorąca…myśli mi się topią…
No, dobra, na czym to ja skończyłam…Aha….
Emcia – chwała Ci za to, że wykradasz polskie „ćcionki”. Kradzież z pobudek patriotycznych jest jak najbardziej usprawiedliwiona…co ja mówię: WZRUSZAJĄCA!!! Trochę sowie pobuczę chyba…Przecież Ty także i dla mnie kradłaś, co nie…? Buuuuuuuu
Było już o pszenicy (chleb), o jęczmieniu (kasza), a czemu Ty o życie (nie mylić z Zytą) milczysz, co…? Nie lubisz żyta, czy jak…? Hi hi….Ja to tam najbardziej lubię chmiel…
Oczywiście, że pamiętam Pana Zina, już to chyba kiedyś pisałam, a może ja mam tylko deżawju z upału, nie wiem…Jego program był zawsze w niedzielę, około pory obiadowej…wnosił jakiś taki spokój do domu, przenosił w magiczne miejsca…Uwielbiałam patrzeć jak spod jego ręki, najpierw z nic nie znaczących kresek i plam stopniowo wyrastały piękne widoki, budowle…To było fantastyczne…Ale węgla to bym raczej chyba nie zjadła…;-)
A w kwestii ADHD – mój Misiek, jak był mały to też był normalnym dzieckiem, wszędzie go było pełno, wszystko musiał zobaczyć, dotknąć, rozłożyć (w żadnym razie popsuć ;-), wyobraźnia związana z potencjalnym zagrożeniem i niebezpieczeństwem bardzo wolno u niego się rozwijała…dzięki czemu fantastycznie się bawił, podczas gdy ja i Mama umierałyśmy z przerażenia niejeden raz. Odwiedziny w pracy – to było dopiero TO!! Zawsze z takiej wyprawy przynosił do domu mnóstwo najprzeróżniejszych łupów, wszystko było mu potrzebne od pinezki po bloczek z druczkami…Potem godzinami „bawił się w pracę”, dobre, co nie…? W ogóle dzieci są niesamowite, jak się bawią w historie z życia wzięte. Na przykład byliśmy kiedyś na wczasach z Miśkiem, dawno, dawno temu, gdzie wciąż jeszcze stosowano takie FWP-owskie wynalazki organizacyjne, jak np. Karty posiłków z wyliczoną dokładnie ilością dni, a każdy dzień składał się z części „¦”, „O” i „K” odpowiadającym trzem głównym posiłkom. Na stołówkę chodziło się z tymi kartami, z których obsługa wydzierała każdorazowo stosowny kwadracik. Misiek, po powrocie z wczasów, produkował sobie takie kartki i jak otrzymywał posiłki, to kazał nam też wydzierać odpowiednie kwadraciki. I nie było zmiłuj się. Wydzierałyśmy…A innym razem, jak przez naszą chwilę nieuwagi najadł się witamin w ilościach przekraczających kilkadziesiąt razy dzienne zapotrzebowanie, i musiałyśmy z nim pojechać do szpitala na płukanie żołądka, to po powrocie…No, już chyba wiecie…robił płukanie żołądka jednemu ze swoich miśków, a do „kolegów po fachu” zwracał się: „Panie Wojtku, proszę przytrzymać dziecko”. Dzięki temu poznałyśmy szczegóły tego zabiegu, bo niestety, nie pozwolono mi w nim uczestniczyć. Mam mnóstwo takich historii, czy mam mówić dalej…?
Ita – brak mi słów – dziękuję za wspaniałe, nieprawdopodobne opowieści, zdjęcia…Strona KJ jest niezwykła i wierzę, że nie ma sobie równych. To, co się dzieje między ludźmi, którzy się tutaj poznali, jest po prostu niesamowite…i zasługuje na medialny rozgłos..;-) To co, mam się tym zająć…? Można liczyć na Waszą pomoc..?
Emcia – to znowu Ty…mam tylko peesy:
1. Ile napłakał kot..?
2. Czy pęknięcie w głowie bardzo duże..?
Masza – no wreszcie doszłam do Ciebie – tablica tradycyjna robi karierę…Oczywiście, że tylko taka, bo można było pójść po kredę…A można też było pójść zmoczyć gąbkę…co nie?
Dzięki za wszystkie relacje z koncertów…Jak znajdę czas, to odpowiem w Rozmowach…No, Herbie zawsze był taki elektroniczny, lubię zwłaszcza jego stare utwory…mam fajne wspomnienia…eh…
¦ciana - mówisz, że bledzik (uwaga! Word właśnie mnie poprawił na „śledzik”, cholera jasna…) służy do odganiania strachów…? A jak to wygląda w praktyce…? Czy może tak jak corrida..? Przepraszam za dociekliwość…
Gwizdanie w Korea niekulturalne..? I nie ma znaczenia na co/kogo się gwiżdże…? A niech to!
Marysiu – Twój ogródek cudowny, taki wypielęgnowany, zadbany…i jak wspaniale potrafi się zrewanżować, co…?
Bomba – szołem…To ścianowe dno, to chyba na 11 lipca wypadało, ale może się mylę…Jak tu w taki upał czytać ze zrozumieniem i jeszcze zapamiętać, prawda…? Ostatecznie możemy trzymać kciuki i 10 i 11…a co nam to szkodzi…?
Emcia – łojeeeezuuuu, masz jeszcze głupawkę..? Żeby zrobić drżącę niebo należy najpierw zrobić trzęsienie ziemi. (¦ciana, może by tak na złoto wyhaftować…?). Tak sowie kombinuję…uczę się życia od SV. Nie ma za co. A jak mam leżeć, to Ty mi nie mów, dobra..? Ja wiem – SPOKOJNIE! Czego i Tobie życzę. Czy jeszcze się dalej pojawiasz…? Dzizys…
Masza – a co Ty mi tu kuper obrabiasz, co…? Ja do Gochy dzwoniłam. Wiesz, jak się ucieszyła…? No, tak, przecież siedziałaś obok...
Emcia z Tablicowa – witaj ponownie…chciałam Ci tylko powiedzieć, że takSówka to mi się dopiero podoba!!! A wiesz co to jest Sowa z radiem? RADIOTAKSÓWKA!!! Hi hi…Oj, gorąco mi…
Trzynastko – piękne zdjęcia, nie wyrabiam już….kręci mi się w głowie od tych kolorów…i dziękuję po stokroć za fotogenicznego gołębia…No, pewnie, że mnie ocucił…Patrz, ile ja smaruję…tylko kto to będzie czytał….No, nic…
Teremi – tak sowie myślę, czy ja wysłałam kiedyś list bez listu…chodzi oczywiście o te tradycyjne, prawda…? Bo gołębie to ja często wysyłam bez załączników, chociaż o nich piszę. Ale też zdarzyło mi się wysłać gołębia zanim cokolwiek zdążyłam napisać…no, to taki list bez listu w wersji elektronicznej…Bo jeśli chodzi o te tradycyjne, to nie mogę sowie przypomnieć…chociaż wydaje mi się, że jakieś przeboje były…A czy można wysłać też paczkę bez paczki…? Tak tylko pytam… A czy można wysłać post bez postu…?
Marysiu – ja się wykończę…a teraz domek w górach…i ta kręta dróżka…no, normalnie wchodzę do kompa i nią idę…jesteś tam…?
Mała – witaj, lubię jak tu zaglądasz…Mam tylko pytanie…gdzie odstawiłaś te ciastka…?
Trzynastko, dzięki za ten cytat: "Pomysl tylko, jak szczesliwy bys byl, gdybys dzis stracil absolutnie wszystko, co posiadasz, a jutro to odzyskal". Taaaak, często nie doceniamy tego, co mamy…dopóki tego nie stracimy…. Niestety, nie zawsze można to odzyskać...Na szczęście MNIE można. To mówiłam ja – Sowa z odzysku. Cieszycie się, że znów tu jestem…? Czy macie mnie już dość…?
Masza – chcesz powiedzieć: „będzie mnie mniej w HP”@¦ciana …? Nie strasz mnie, dobra, bo się nie boję…NIKT już tu w HP w to nie uwierzy…Przecież wszyscy i tak wiedzą, że mówi się to wyłącznie po to, żeby zaraz poleciał w stronę autora tych słów grad bumerangów typu: nie, prosimy Cię, nie odchodź, kochamy Cię, potrzebujemy Cię, HP bez Ciebie…itp. itd….” No, to na mnie nie licz, dobra…? Nie kupuję tego. Już nie. Już DAWNO nie.
A co robi ¦ciana…? No, jak to ściana – podpiera sufit, a może sufituje, nie wiem…Co Ty się martwisz, czas szybko płynie, zaraz znów będzie weekend i świeże tasiemce…
Pubu zawsze szkoda…było pilnować, warty jakieś zaciągnąć czy coś…
Bronka – niech żyją słabe aparaty!!! Uwielbiam Twoje zdjęcia, czuję się jak w galerii obrazów, serio! Ty nasza Monetko…czy może Manetko…to mnie ewentualnie stosownie popraw…
Emcia – Ty masz chyba najwięcej „wejść”, wiesz…? No, ale ja znowu coś wychwyciłam, a mianowicie przymiotnik „illinoiski”, którym jestem wprost urzeczona!!! To powiem tak: te redłudsitoskie figi są już prawie na wykończeniu…i jeszcze tak: mnie również brakuje klimatów melbernoskich…”Seulski” to tak jakoś normalnie brzmi, co nie…? Dziwne…A czikagoski…?
A wiesz, że mój wychowawca z liceum, matematyk, też tak mawiał, że na piątkę to tylko Pan Bóg umie itd…Potem, jak ktoś dostał „3” z dwoma minusami to jaka radość była!!!
Mówisz, że nie masz żadnych projektów na ten weekend? Idę się obrazić. Nie gadam z Tobą.
Idę się napić wody, DUŻO WODY!!!!
P.S. – Czy mogę prosić o foto, jak wręczasz sobie przyznaną przez siebie nagrodę? A czy mogłoby to być zdjęcie Twojego autorstwa…? Dzięki.
I to by było na tyle, spadam bo już ledwo siedzę...Jak trochę ochłonę, to może MOŻE wpadnę tu jeszcze z jakimś tekstem, żeby nie wyjść z wprawy...a potem, to oczywiście będę jak będę...No to natenczas...