Dzień dobry Pani Krystyno.
Bardzo dziękuję za Pani odpowiedź. Jak za każdą zresztą.
Cieszę się, że się Pani uśmiechnęła. Coraz częściej przekonuję się, jak ciężko jest wywołać uśmiech na twarzy drugiego człowieka, o swojej własnej nie wspominając. Czasem mam wrażenie, że jest równie nierealne jak to, by się samemu połaskotać.
Nie chciałam Pani zawracać głowy, ale dziś po raz kolejny mnie Pani zdumiała i wywołała uśmiech.
Przyznam szczerze, że czasem czuję się nieswojo czytając Korespondencję, mimo iż wiem, że jest to forma otwarta, upubliczniona. Mimo to jednak, zdarza mi się, zwłaszcza, gdy list okazuje się dość osobisty, że się wycofuję i czytam jedynie Pani odpowiedź. W każdym razie, dzisiaj po raz kolejny przekonałam się, że te odpowiedzi czytać warto...
„Wewnętrzne zadupie”, „stolica Pani Świata”… Najpierw się szczerze uśmiechnęłam, z samego faktu uroczych sformułowań, a potem… Potem dopiero przyszła refleksja.
Przecież ja też mam takie swoje Zadupie. Nigdy o tym ‘moim miejscu’ w ‘moim świecie’ tak nie pomyślałam, nigdy go nie nazywałam, a teraz widzę, że ten termin nadaje się idealnie. Mało kto to miejsce odwiedza…, niektórzy nawet nie wiedzą o jego istnieniu…, z tych, którzy wiedzą, rzadko kto chce tam w ogóle zajrzeć…, bo daleko, bo nie po drodze… A mnie tam przeważnie dobrze, po volterowsku uprawiając swój ogródeczek. Chociaż skłamałabym mówiąc, że nie korci mnie czasem, by gdzieś „na przedmieściach”, na drodze dojazdowej, nie postawić kierunkowskazu do tego mojego Zadupia… Nie zaprosić kogoś, nie mówiąc już o znalezieniu kogoś, kto sprawi, że Zadupie stanie się miejscem dobrym jedynie na weekendowe wypady, już nie w pojedynkę…
No i jednak. Brak silnej woli. Miałam powstrzymać swoje pisanie, a popłynęłam. To chyba przez ten przyjazny rozmyślaniom klimat, jaki Pani tutaj stwarza. Za niego grazie mille, a za pisaninę molto scusi.
Dziękuję za wpis w Dzienniku. Bardzo miło jest wchodząc na stronę, że zmieniła się data i jest parę słów od Pani. Nawet gdy dotyczą one wydarzenia, którego wolałoby się nie przeżywać.
Przyjemności w Zabrzu i pozdrowienia dla Pani komputera, co również niczego nie lubi
Kłaniam się,
N.