Droga Pani Krysiu, moja mama była dziś na "Tataraku". Napisała zaraz potem do mnie. Prosiła żebym Pani przekazała. Przekazuję więc. Oto co napisała:
,,Chwilkę temu wróciłam z kina. Film sprytnie pomyślany, a Krysia zrobiła fantastyczną rzecz ku pamięci swego męża. Po filmie pozostaje głębokie przeżycie i refleksja nad najwazniejszym-nad nieuchronną śmiercią. I jeszcze jedna ważna refleksja-dlaczego nie potrafimy docenić bliskich i kochanych w każdej chwili nam wspólnie danej? Piszę oczywiście o swoim odbiorze. Krysia zagrała świetnie, to kobieta z wielką klasą. Podobała mi się też gra Englerta ,szczególnie w scenie przy samochodzie. Było nas na sali około 30 osób-przekrój wiekowy- w przewadze moje lata (tutaj pozwolę sobie na mój dopisek - 53) i w przewadze kobiety. Wcześniejsze rozmowy na temat filmu, dużo dały, bo pewnie wiele ważnych drobiazgów by się samemu nie zauważyło. Jednym słowem ten film należy zobaczyć. Chylę głowę przed Krysią i Andrzejem Wajdą."
PS. Przepraszam za bezpośrednią formę mojej mamy. Tak ma jak ja
A ja na "Tatarak" dopiero za tydzień, równo tydzień, czekam bardzo... W moim rodzinnym Krośnie, które jest mniejsze od Lublina, szybciej zaczęli ten film grać niż tu... no cóż...
Za tydzień napiszę o "Tataraku" od siebie.
PS 2. Pani Krysiu kochana, a gdzie to nam Pani zaginęła? Czy wszystko w porządku? Pewnie praca Panią zatrzymała, ale jak Pani długo nie ma, to ja zawsze rozmyślam co się u Pani dzieje...
Zdenerwowała mnie ta ostentacyjność tych dwóch osób w Elblągu... i czemu? Tak się zachowali? Nie roumiem co miała oznaczać taka ostentacja... Mam nadzieję, że poza tym koncert udany.
Pozdrawiam Panią najserdeczniej i życzę miłej niedzieli.
Julita