Wsiadając jakiś czas temu do autokaru, który był wynajęty na wyjazd zorganizowany do kilku teatrów jednocześnie - nie przypuszczałam, że gdzieś w połowie drogi do Warszawy zamienię bilet teatralny i zamiast do Teatru X na spektakl Y pójdę do Teatru Polonia na "Dowód".
Skąd ta zmiana? Z poczucia, że na spektakle w Pani teatrze bardzo trudno się dostać... Czemu zatem od razu nie wybrałam "Dowodu"? Kilka lat temu, na festiwalu Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu, obejrzałam film "Kto nigdy nie żył" - debiut reżyserski Andrzeja Seweryna. Nie porwał mnie - pisząc najkrócej. Jeszcze mniej "porywająca" była konferencja prasowa po filmie, na której po raz pierwszy widziałam i słyszałam na żywo pana Andrzeja. Odniosłam wtedy wrażenie, że wykładając wszystko łopatologicznie kawa na ława albo mocno nie docenił inteligencji widzów, albo bardzo chciał zaakcentować różnicę między sobą a resztą świata... Na domiar wszystkiego moja złośliwie drobiazgowa momentami pamięć wyciągnęła wtedy - niczym królika z kapelusza - wątki z rodziału "Eliza i profesor Higgins" z pierwszego wydania książki "Tylko się nie pchaj". Wystarczyło, żeby się uprzedzić... Teraz, dzięki spektaklowi "Dowód", myślę, że być może trochę za szybko i niesłusznie...
Spektakl jest bardzo dobry. Polecam wszystkim, którzy go jeszcze nie widzieli, a część tych, którzy już na nim byli, prawdopodobnie obejrzą go kolejny raz.
Pełnię szczęścia osiągnęłam - widząc w teatrze Panią. Mimo że mi Pani mignęła tylko - wystarczyło, by poczuć: "jestem we właściwym czasie we właściwym miejscu". Widziałam już Panią na żywo, w Polonii, jako Shirley Valentine. Siedziałam wtedy w pierwszym czy drugim rzędzie. Gdy powiedziała Pani: "Cześć ściana", a do moich uszu i zwojów mózgowych dotarło "cześć Ana" - mimo że byłam tak blisko sceny - mało nie spadłam z fotela. Bo Ana to ja...
Po co do Pani piszę? Przede wszystkim, żeby podziękować za Polonię. Bez Niej nie byłoby tych spektakli, albo byłyby - ale zupełnie inne. Dziękuję za Pani odwagę, determinację i upór. Nie będę pytała: Jak Pani to robi? czy: Skąd w Pani tyle siły? Bo to takie chyba banalne pytania. Prawdopodobnie charakter, geny, ludzie wokół, zdarzenia i Los kształtują nas i nasze zachowania. Zaimponowała mi Pani również tym, że użyczyła miejsca w Polonii A. Sewerynowi. Jemu z kolei zazdroszczę odwagi, dzięki której z tej możliwości skorzystał.
Na co dzień spotykam się w pracy z moją byłą sympatią, która od pewnego czasu układa sobie życie z inną osobą z naszej firmy. Ja zaś zaryzykowałam bliższą znajomość z innym mężczyzną z tejże firmy. Chyba trochę jak w "Krzyżówce - czyli permutacjach małżeńskich" Hemara to wygląda. Jakkolwiek mało odkrywczo to brzmi - szczęśliwi bywamy. A gdy jest już bardzo "so-so" - dla mnie nieocenioną deską ratunku okazuje się "Keep smiling" Dionne Warwick. Dziękuję, że zamiast z youtube, mogę jej słuchać z Pani strony, zaglądając jednocześnie do Dziennika, Repertuaru lub Forum.