Witam Serdecznie,
dopiero dzisiaj zobaczyłem wywiad z Panią czyli "Na wyłącznośc" i tak sobie pomyślałem, że osiągneła Pani coś czego wielu by chciało a niewielu potrafi a mianowicie "synteze absolutną" jak to sama Pani nazwała w jednym ze swoich felietonów. Przypomina mi sie Pani znajomy o którym m.in. w tym tekscie Pani pisała. Jego biały pokój, materac, legwan czy inny gad z którym dzielił swoja przestreń. To jak pozbył sie wszystkiego co kiedys było mu bliskie a z biegiem czasu stało się tylko rzeczą, która nie jest potrzebna. Może wykaże sie ignoranctwem czy jeszcze innym przejawem impertynencji ale uważam, że nie straciła Pani apetytu na życie. Pani po prostu "żyje" w sposób doskonalszy i bardziej świadomy niż np. Ja bądz wiele innych osób.
Jest takie powiedzenie, że wraz z naszymi doświadczeniami jesteśmy podobni do najcenniejszych diamentów, które rówież muszą "przeżyć" wiele by stać się tym czym są. Dla mnie jest Pani niczym Cullinan i jestem pewien, że nie tylko dla mnie.
Pozdrawiam
Mikołaj
Ps.
Mam nadzieję, że nie popełniłem nietaktu a jesli tak się stało z pokorą prosze o wybaczenie.