O matko, Pani Krysiu Droga, ja naprawdę nie chciałam Pani przestraszyć... PRZEPRASZAM za to najmocniej, ale w czasie przerwy podszedł do mnie pan, właściwie młody chłopak, pracujący w teatrze i powiedział, że ja Pani nie mogę wręczyć tych róż osobiście, a ja tak bardzo chciałam i bałam się , że mi to uniemożliwią, to dlatego tak wyszło... I taka byłam zachwycona Panią, spektaklem i tą niesamowitą atmosferą jaką Pani stworzyła, że emocje wzięły górę i niechcący potknęłam się po prostu na tych schodkach przy samej scenie... WYBACZY MI PANI...?
A to co ,,podsłuchał" jeden z forumowiczów przy szatni, o tym, że ja bym nic nie wzieła i w dodatku kupiłabym jeszcze te trzy bilety i to w pierwszym rzędzie, to prawda, potwierdzam! Trzeba żebym potwierdziła, żeby potem nie było, że ktoś przekazuje Pani jakieś plotki. Teraz byłam w drugim rzędzie.
Oj, to aż tak się to rozeszło, że aż do dyrektora doszło...? Boże przepraszam Panią...
Ze mną wszystko dobrze, nic mi się nie stało, proszę się nie martwić! Zresztą ja to nieważne, mnie o Panią chodziło wyłącznie, tylko o Pani myślałam, jak Pani to wszystko przyjmie, no i miałam nadzieję, że się Pani nie przestraszy, bo nie było to moim zamiarem i teraz źle się z tym czuję, że jednak tak, więc chyba nie do końca dobrze wyszło... Ale ośmielę się zapytać, czy już potem sprawiły Pani przyjemność te róże...?
A czy mogę zapytać jak z Pani głosem? Zmartwiłam się i przejęłam bardzo tą niedyspozycją...
Pozdrawiam Panią najserdeczniej, życzę dużo zdrowia i oby tylko nie brakło Pani cierpliwości do takich jak ja...
Myśląca o Pani stale i bardzo ciepło
Julita
PS. Dla Pani na osłodę: http://pl.youtube.com/watch?v=IGLPEafpB ... re=related
Serdeczności!