Dzień dobry,
nie mogę się doczekać godziny 20.00. Zajrzałam do Pani dziennika, przeczytałam dzisiejszy poranny wpis i już radość z wyjazdu do teatru wróciła. Już dużo mniej ważne, że będę wracała pociągiem osobowym tuż przed 23.00. Sama.
Lęka dużo mniejsza, za to radość z Pani "Shirley" - to dopiero radość!
Do zobaczenia,
etea