Droga Pani Krystyno,
z powodu odleglosci miedzy Warszawa a Kolonia, z opoznieniem docieraja do mnie niektore informacje. Ciagle, tu na Forum, ktos sie zachwyca Pani slowami z majowego miesiecznika „Pani” w artykule „Odpuscilam”. Nikt jednak, jak dotad, tutaj nie wspomnial, ze w tym samym numerze „Pani” jest jeszcze jeden tekst Pani autorstwa: Milosc (nie)doskonala.
W kolumnie LISTY POLECONE odpowiada Pani na listy czytelniczek tego poczytnego miesiecznika (nie tylko) dla PAN. Tym razem odpowiada Pani na list Pani Anny, ktora zwierza sie Pani z odrodzonej po latach, do innego mezczyzny, milosci.
Jest dramat uczuciowy, jest rozterka w sercu tej Kobiety, jest juz zawiazana RODZINA i DZIECKO... Ona pyta , co ma zrobic? I Pani jej szczerzre odpowiada, przywolujac wydarzenia z wlasnego zycia...
Ja czytam te szalenie intymne wyznania obu Pan i pograzam sie w glebokim smutku i zamysleniu. Nagle widze, jakby odbite w lustrze moje wlasne zycie, kiedy czytam Pani slowa skierowane do Pani Anny.
Pisze Pani: „Ale wiem tez jedno, zabrac dziecku ojca, zabrac mu jedna z osob, ktore kocha najbardziej na swiecie, to straszne. To wielka wina i w zasadzie tylko w tym punkcie decyzja rozstania z ojcem dziecka jest brzemienna i bezprawna. Dorosli ludzie, ktorzy umieja ocenic swiat, rozumieja go, dadza sobie rade. Dziecko nie rozumie krzywdy, ktora wyrzadzaja mu dorosli. W moi przypadku pomogl los. Moj pierwszy maz i tak wyjechal z Polski i to ulatwilo Rzecz”.
Ja tez wyjechalem z Polski. Tak sie jakos paradoksalnie zlozylo, ze wlasnie w Niemczech moglem sie bardziej zawodowo spelnic niz w Polsce. W Polsce zostaly moje Dzieci.
W miniony weekend moja dzis 11 letnia Corka odwiedzila mnie, po raz pierwszy od siedmiu lat. Chyba nie musze Pani opisywac, co czulo moje serce, kiedy wreszcie moglem, po raz pierwszy spedzic z NIA choc troche, tak predko uciekajacego w zyciu CZASU.
To wzruszenie i te emocje nie odstepuja mnie do dzis. Ja ciagle jeszcze slysze JEJ smiech i przypominam sobie - jak nam tutaj razem bylo.
Nie chce sie zastanawiac, jak moglo by byc inaczej. To nie ma sensu. Zycie sie potoczylo, tak a nie inaczej. Ten temat, to rozdarcie, juz na zawsze bedzie moja LEGENDA. Dzisiaj, na szczescie , umiem juz sobie z tym lepiej radzic. Uspokoilem sie. Najwazniejsze jest dla mnie to, ze Ona ma w Polsce dom, w ktorym sie dobrze czuje. Dzisiaj juz goraczkowo nie rozwazam czy mnie Jej brakuje. Jestem szczesliwy, ze moglem z Nia przez moment pobyc razem. Mam wielka nadzieje, ze wkrotce znow sie bedziemy mogli zobaczyc, by wspolnie upiec ciasto ze sliwkami.
Cale zycie to nieustanne pasmo podejmowanych decyzji.
Chcial bym wierzyc, ze niezaleznie od tego, jaka decyzje podejmie Pani Anna, to przede wszystkim nie dopusci Ona do tego, by Jej Dziecko zapomnialo OJCA.
Dlatego tez i ja serdecznie Pani dziekuje za odpisanie na list Pani Anny. Ta odpowiedz byla wazna nie tylko dla Niej.
Z wielkim podziekowaniem
Maciej
Ps.
Kiedy przed siedmioma laty dala Pani mojej Coreczce w prezencie malego bialego, pluszowego pieska, Ona wtedy jeszcze nie miala zupelnie swiadomosci, KIM Pani jest.
Teraz patrzyla na powieszone na scianach mojego mieszkania Pani zdjecia i powiedziala, ze ciagle jeszcze ma u siebie tego pieska od Pani. Zapytala tez czy mogl bym Pania poprosic w Jej imieniu o zdjecie z autografem. Wiec, czy moge Pania o to prosic?...
Ps.2
Pani Krystyno, czy kolumna LISTY POLECONE jest nowa kolumna, czy juz od dluzszego czasu odpowiada Pani na lamach miesiecznika „Pani” na wybrane listy od czytelnikow?