Ależ mi się Kasiu podobało to, co napisałaś do Jędrka... na prawdę wiesz, co piszesz I choć ja trochę inaczej wspominam te chwile jak wyprowadziłam się z domu na studia (i już nigdy tam nie wróciłam), bo dokładnie wiedziałam co chce robic a czego nie wiedziałam to nie chciałam wiedzieć; to jednak masz rację w tym, co piszesz. Ale szok to się dopiero przeżywa kiedy kończą się studia i zaczyna życie. A jak jeszcze nie masz męża przez ten czas, albo broń Boża zapomniałaś się zastanowić, co chcesz w życiu robić, to wtedy jest na prawdę dziwnie...
Albo faktycznie... robi się to, co się kocha (a to się niekiedy udaje), ale to nie spada z nieba. To na czym nam najbardziej zależy nie zostaje nam podane na tacy i to z przybraniem... taka dusza artyzująca na przykład... chciałoby się zyć według tego, co podpowiada serce, ale życie jest życie: rachunki trzeba zapłacić, marzenia i własny rozwój tez kosztują, a odpowiedzialność... juz nie tylko za siebie tylko tak jak piszesz... za innych.... ach...
Właśnie wróciłam z kolacji od koleżanki z którą mieszkałam na ostatnim roku studiów (a to był najfajniejszy czas jaki mnie spotkał do tej pory), i w pełni świadoma stwierdzam: żYCIE JEST FASCYNUJąCE I JEST PIęKNE!
Pozdrawiam serdecznie, Panią Krysię i Kasię w szczególności,
dobrych snów
Ania