Nie będę oryginalny ani pierwszy, ale po namowie wysyłam kilka swoich zdjęć.
29 czerwca przyjechałem do Warszawy, aby wspólnie z bratem świętować nasze imieniny. "Lament" był jednym z obowiązkowych punktów tego dnia - niestety spektakl musiałem obejrzeć sam.
Usłyszałem pełną euforii i zachwytu relację tuż po "premierze" na placu, która była spowodowana również faktem Pani obecności wśród tłumu. Raczej nie liczyłem na zobaczenie Pani tym razem, ale nie żałuję swojego czasu - gratuluję inicjatywy, gratuluję uporu i niesłabnącego zapału, oraz tego, że działa Pani na wyobraźnię nie tylko moją, ale także kilku bliskich mi osób. :)
Będąc w męskiej mniejszości mimo wszystko doświadczyłem ciekawego kobiecego spojrzenia na sprawy międzyludzkie - i jak jedna z przedmówczyń, nie odkrywam tym stwierdzeniem nic nowego - po prostu i zwyczajnie (choć to może za mało żeby wyrazić) jestem zachwycony. Ale za to, że spotkałem się z niecodzienną chwilą - właśnie dzięki teatrowi, dzięki trzem wspaniałym kobietom - za to im dziękuję za pośrednictwem Pani.
Pozdrawiam - Piotrek