Pani Krystyno.
Obejrzałam sobie dziś "Wróżby kumaka" , zrobiłam zdjęcia i niżej je wklejam. Tragiczne zakończenie filmu mnie jak zawsze przygnębiło, nie lubię jak Panią „zabijają” zawsze mnie to dołuje jakby to było w rzeczywistości. Także, teraz chodzę jakbym nie spała całą noc, przygnębiona, zadumana i nic, ale to kompletnie nic teraz mi się nie chce, ale żeby nie było tak smutno to dodam, ze film mi się bardzo podobał, naprawdę świetny. Z dialogów po niemiecku rozumiałam połowę tego co mówiono, ale zawsze to lepiej niż wcale, w końcu w podstawówce przez sześć lat uczyli mnie tego języka, ale i tak znacznie lepiej umiem angielski, teraz mam jeszcze francuski, ale kiepskimi idzie, bo nie chce mi się wszystkiego uczyć od podstaw, po prostu jestem leniem.
A teraz muszę się Pani pożalić. Ostatnio zauważyłam, że gdzieś od 1995 roku na końcu, ale czasem też na początku filmu Pani umiera. To okropne! Nie może ostatnio film z Panią skończyć się jakoś tak „przyjaźnie” dla mnie. Tak się wkurzam jak Pani już jest w trumnie, albo pokazują grób. Od razu psuje mi się humor. Jestem jak małe dziecko, wszystko co pokazują na ekranie jest dla mnie jak prawda. Oczywiście, tylko wtedy kiedy jestem w trakcie oglądania filmu. Potem z oburzoną miną biegnę do rodziców i mówię – „Mamo! Tato! Zabili mi Jandę! Dlaczego?! Aaa! Wkurzył mnie ten film! Nie oglądam. No i po co ja zaczynałam!? Teraz mnie dobili! – potem mama mi mówi – „Ale Karolina, to jest film. Krystyna Janda żyje! Nie przesadzaj. – „Przecież wiem, że żyje, ale jak tak można na samym początku filmu zabić człowieka?! – taka właśnie to była historia jak zaczęłam oglądać „Przedwiośnie – szklane domy”, a całkiem podobna była przy „Pestce”, „Matce swojej matki” , teraz przy „Wróżbach kumaka” i jeszcze przy kilku innych filmach. Wiem, przesadzam z tym przeżywaniem filmów, ale teraz myślę jak Pani się musi głupio czuć, kiedy ogląda Pani film i widzi siebie w trumnie, to chyba nie jest przyjemne, skoro nawet mi nie jest miło jak na to patrzę. Chciałabym zostać aktorką w przyszłości, ale nie tego typu co teraz osoby grające w serialach, chciałabym się dostać na studia i być taką aktorką z prawdziwego zdarzenia, ale teraz myślę, że nie pozwoliłabym się zamknąć do trumny nawet na dwie sekundy. To straszne! Przecież musieli Panią na chwilkę zamknąć, żeby pokazać ten moment, a kiedy zasypywali piaskiem to już Pani na pewno tam nie było. Lecz jednak, dla mnie to nie byłoby „fajne”. A! Dobrze, ze sobie przypomniałam, chciałam się Pani coś zapytać.
Jak Pani uważa czy bycie jednocześnie dobrą aktorką i wokalistką jest niemożliwe? Ja w przyszłości na pewno będę wiązała swoje życie z muzyką, ale bardzo, ale to bardzo podoba mi się praca aktora. Wiele osób mi mówi, że to niemożliwe abym mogła być jednocześnie aktorką, malarką i wokalistką, lecz ja jak zwykle może żyję w świecie swojej wyobraźni. Skoro to wszystko dobrze mi idzie, to nie można być bardzo dobrą wokalistką, dobrą aktorką i jeszcze sobie od czasu do czasu malować? Może rzeczywiście na to wszystko nie starczy czasu? Może nie powinno się ciągnąć „dwóch srok za ogon” jak to mówi moja babcia.
A skoro już o zdjęciach to pokaze Pani mnie, bo rozmawia Pani ze wszystkimi na forum, a nawet nie ma pojęcia jak ta druga osoba wygląda, moze to i lepiej
Ale duze, nie umiem zminić rozmiaru, ale trudno
No jak Pani widzi nareszcie nauczyłam się wklejać zdjęcia, ale muszę przyznać, że ejst z tym piekielnie duzo pracy. Mam nadzieję, że je Pani wklei, będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam serdecznie z burczeniem w brzuchu, bo od godzin się mordowalam z tymi zdjeciami i nie zjadłam jeszcze obiadu Ale zeby to na świecie były potrzebne, tylko takie poświęcenia to byłby rajem
Karolcia - mam koralik