Spotkałam Tego Mężczyznę z Tą Kobietą. Na Dworcu Centralnym w Warszawie. Przy stoisku z książkami. Właśnie wyjeżdżałam do Jej rodzinnego miasta - Poznania. Zdziwiłam się, że bardziej przykuła moją uwagę twarz Mężczyzny, mimo iż to Kobietę z widzenia "znałam". Zastanawiałam się wtedy, co takiego jest w tej twarzy - smutek, zaduma, wyryta w pamięci i wyżłobiona w mimice lekcja życiowej mądrości, pokory, cichej radości... Nie, radość, energia i szczęście emanowały z Jej twarzy.
Nagrodzony właśnie Bezmiar sprawiedliwości widziałam kilka tygodni temu. Wyszłam zdruzgotana. Kupując bilet, wiedziałam z grubsza, o czym jest ten film. A z cieńsza? Wyszłam i wykaszlałam z siebie uzbierany przez kilkadziesiąt minut trwania seansu stres. Uśpione wspomnienia obudziły nadzieję. Że gdzieś tam, kiedyś oliwa sprawiedliwa wypłynie wreszcie na wierzch. Zdecydowałam, że powiem to, co dawno powiedzieć powinnam. I powiedziałam. I nie żałuję.
Dziś czytam informację o nagrodzie dla filmu i cieszę się po cichutku kroplami oliwy, które ostatnio uparcie na wierzch się pchają. Kropla po kropli, dzień po dniu - zmieniają się relacje i proporcje w klepsydrze życia.