Pani Krystyno!
Proszę mi wybaczyć, że pierwszą wiadomość potraktuję jak kozetkę u psychologa, ale czuję, że jest Pani odpowiednią osobą, do której tę wiadomość kieruję. Artystka- uważam, wrażliwa- uważam, silna i z dystansem- uważam... Swoją drogą, to bardzo miłe wiedzieć, że "sama Janda", że do "Jandy", że "Janda"... I to w warunkach domowych: słychać krzątającą się jeszcze mamę, młodsza siostra czyta książkę, druga młodsza siostra gra w... "Symulator robienia jajecznicy":)) Po prostu mnie to cieszy...
Otóż.. Mam 23 lata... Kończę w tym roku... Od jakiegoś czasu sprawia mi trudność odnalezienie "mnie". Tak. Właśnie "mnie", a nie "ja". Mama mówi, że to taki czas... Studiuję, myślę- dość często nawet. Skutecznie czy nie, ale myślę... Niektórzy nie wierzą, że poddaję się takiemu procesowi, że uczestniczę, bo jestem leniwa, bo "oceny nie najlepsze", bo powtarzam rok. Nie widzą tego, że dymi mi się pod czaszką, że jeden pomysł goni drugi, a przebłyski inteligencji uważają za cud mniemany. Nie wierzą, nie widzą, uważają, bo boję się odezwać. Boję się mówić. A słyszałam, że akt mówienia określa naszą świadomość tudzież tożsamość dla nas samych.. I tu jakby się koło zamyka, ponieważ ja siebie nie umiem określić... Ecce homo... i co dalej?
Meritum jest pytanie do Pani: jak widziała Pani swoje "mnie" i czy je odnalazła mając 23 lata?
Jeżeli to pytanie to nietakt z mojej strony, to najserdeczniej Panią przepraszam... Pozdrawiam...
Iza Sz.
Ps.
proszę się nie przestraszyć mojego nazwiska:)[/code]