Często zdarza mi się uśmiechać do siebie na myśl o czymś miłym, przyjemnym, pięknym... Tak było dziś wieczór. Uśmiechałam się do siebie nuciąc cichutko piosenki z koncertu... Siedziałam mniej więcej w połowie widowni na lewym skrzydle. Niesamowite. Płytę "w trójce" znam prawie na pamięć. Jestem od niej uzależniona, a kolejność słuchania piosenek uzależniam od nastroju. Budzę się jest. Zasypiam jest. Słyszałam dziś moje ulubione... Dziękuję. I kiedy nagle przy "Jest fantastycznie" stało się małe ups (wdzięczne bardzo przyznać muszę) chciałam wyśpiewać słowa z dali, ale... To był w końcu pani wieczór... Nie śmiałam, więc.
Pozdrawiam.
ps. reklama kredyt banku najs