Podlaczam sie do zyczen wszystkich forumowiczow.
Ja dzisiaj w przyplywie ogarniajacego poczucia winy, ze moje dzieci przy wielkanocnym sniadaniu zarty sobie stroja nazywajac Jezusa " z amerykanska" J C (wczoraj ogladaly Jesus Christ Superstar", stad te niewybredne wypowiedzi) , usilowalam chociaz rodzine na spacer namowic. Przegralam z kretesem. Nie jestem w stanie wygrac z super gra online w ktora z zapalem graja moj maz i moj syn, poswiecajac na to kazda wolna chwile. Smutne ale jakze niestety prawdziwe. Nikle pocieszenie, ale zawsze, ze corka zamienila spacer na czytanie James'a Joys'a w oryginale na lekcje angielskiego.
Sama wiec wyszlam, a tutaj WSZYSTKIE koscioly w miescie zamkniete na 4 spusty! Nawet kapliczki marnej otwartej nie ma. A do polskiego kosciola jakies 60 km w jedna strone..... Poszlam wiec nad rzeke, zrobilam sobie kilkukilometrowy spacer na tzw dijku, po raz pierwszy dotarlo do mnie z taka sila jak tutaj jest pieknie (mieszkam tu juz 12 lat!!!) i ta droga nad rzeka byla dzisiaj moim kosciolem.
Jutro Wielkanoc na Jazzowo w moim ukochanym Nijmegen i chyba te Swieta bedzie mozna zaliczyc do udanych! Mimo ze rodzice i siostra z nowo tworzaca sie rodzina tyle kilometrow dalej......
Pozdrawiam goraco w ten piekny dzien i przesylam zapach tulipanow z mojego biurka.
Malgoska