Wielkie dzięki, za zrozumienie. Jak pisałam ten list byłam z siebie dumna, no może nie z siebie, ale ze swojej odwagi. Potem jak to czytałam (już po wysłaniu) to było mi głupio i można powiedzieć wstyd :/ np. Tak odrazu nazywać się fanką KJ? Fanką kogokolwiek? To chyba za duże słowo i na to trzeba zasłużyć :)
A, co do ,,Przesłchania" to my też zastanawialiśmy się nad oskarem dla Pani KJ. Straszni z nas zarozumialcy nie? :P Ale potem ktoś niby żartując powiedział: ,,Oskar za TAKĄ rolę? Amerykańska Akademia Filmowa chyba nie załużyła żeby oceniać, dawać nagrody za TAKI film" i w sumie chyba racja. A ciekawe jest też to, że ,,Przesłuchanie" to od tej pory w naszym, a zwłaszcza w moim słowniku, to TEN film i wszyscy wiedzą o co chodzi...
Jeszcze muszę powiedzieć, napisać o zakończeniu filmu. Pokolenie wychowane można powiedzieć w kolorach czarny- biały, głównie na filmach z rodzaju "heppy end" albo totalna klęska bohatera, w przypadku ,,Przesłuchania" oczekiwało czegoś podobnego. Na szczęście po filmie mogliśmy się zastanawiać: czy Tosia wygrała? Czy było warto? I co by było dalej? I chyba na tym polega wielkie kino.