Potrafię sobie wyobrazić jak bardzo czuł się bezsilny, bezradny i wściekły ten chłopak z przychodni. Ja coraz częściej czuje się podobnie - przychodnia, szpital, urząd, sklep, wszystkie te miejsca są pełne absurdu. Coraz częściej spotykam się ze zobojętnieniem, znieczulicą, nawet wtedy, kiedy jasno i wyraźnie proszę o pomoc, ludzie udają, że nie słyszą. Od kilku miesięcy jestem sama z dziećmi (chłopcy - 3,5 roku i 21 miesięcy), mąż wyjechał za granicę, bo tutaj mimo wyższego wykształcenia, doświadczenia, ukończonych wielu kursów nie mógł znaleźć pracy i pracodawcy, który potraktuje człowieka z szacunkiem. Mimo tego wszystkiego wciąż nie chcę wyjeżdżać z tego kraju i wciąż mama nadzieję, że jest tu jeszcze wielu ludzi, którzy podobnie jak ja, chcą żyć spokojnie, wychowywać swoje dzieci, czytać im bajki i pokazywać świat, w którym jest wiele piękna i dobra
Ja się nie dam ogłupić i wypędzić stąd.
Pozdrawiam Panią ciepło
Halina