Szanowna Pani Krystyno,
myślałam, że nic mnie już w życiu nie wzruszy i że sama najlepiej wiem na czym to życie polega. Od dwóch dni czytam drugą część Pani dziennika i nie mogę się oderwać od lektury. Niedługo skończę 35 lat. Jeszcze kilka dni temu czułam się jak doświadczona matrona, która tylko udziela rad innym myśląc, że sama już niczego się nie nauczy... A tu taka niespodzianka:) Uczę się od Pani czasami lekkości bytu, innym razem powagi, czasami samokrytyki, innym razem wiary we własne siły. Nauczyłam się też wreszcie raz na zawsze słów Warszawianki (dziękuję, że przepisała ją Pani kiedyś z kalendarza). W myślach sobie ją śpiewam od rana i jeszcze męża nauczę, bo kiedyś śpiewaliśmy ją sobie zupełnie zniekształcając tekst. Taka mądra kobieta z Pani... Kłaniam się nisko szczerze Panią podziwiając.
Pozdrawiam serdecznie.
Magdalena Kowalska