Spotkanie w Poznaniu powoli dobiega końca. Było fantastycznie. Zaprzyjaźniłam się z Panem G, schudłam na diecie cud i w drodze na dworzec znalazłam 10 groszy i czterolistną, dziką, pierwszą w swoim życiu koniczynę. Justyna włożyła ją między kartki swojego dowodu, tuż obok Pani autografu. Kolejna kartka z kalendarza przechodzi do historii :) A sam Poznań? Zaskakuje na każdym kroku chociażby zimą w sierpniowe południe :)
Serdeczne pozdrowienia!