Witam Pani Krystyno, jako kolejna Pani wielbicielka chciałam się przywitać.Dawno temu zobaczyłam Panią w jakimś przedstawieniu, byłam bardzo młoda, pewnie i tak nie rozumiałam o co w nim chodziło, ale jedyne co pamiętam, to jak powiedziałam do siebie...ile ta kobieta ma siły :) potwierdzam tą teorię w dalszym ciągu "śledząc" Panią, czytając felietony, a teraz trafiając na ta stronę i czytając wypowiedzi innych. Mimo całego swojego entuzjazmu i "krzykliwości", jest Pani dla większości osób oazą spokoju i prostoty w tym naszym zwariowanym świecie. i za to chyba Panią kochamy. Sama zauwazylam, że szczególnie w chwilach szczególnego zwątpienia w sens życia zaglądam tutaj...wtedy pojawia się spokój i blady uśmiech na twarzy :) Boje się, żeby to nie zabrzmiało jak "list to psychologa", proszę tego tak nie odbierać. Po prostu...fajnie, że Ktoś taki jest :)
pozdrawiam
Brygida