Pani Krystyno,
Przede wszystkim dziękuję za Shirley, która znowu jest wśród nas. Jest inna - to nie ulega dyskusji. Przede wszystkim zmieniła się bądź też ja inaczej ją odebrałam w Grecji. Jest spokojniejsza, bardziej pewna siebie i naprawdę wie co chce opowiedzieć. W jednej z odpowiedzi napisała Pani, że to piekielna odpowiedzialność... Zastanawiałam się nad tym jadąc pociągiem do Warszawy. Ludzie zjeżdżają się z całej Polski... To chyba o to chodzi w tym zawodzie, w tej służbie. To niesamowite szczególnie w dzisijeszych ciężkich czasach. Znajdują chwilę, wykradają ją z codziennego życia, żeby na chwilę znaleźć się w innym świecie, w innej rzeczywistości, w miejscu pełnym magii i szlachetnych uczuć. Dziękuję więc przede wszystkim za te chwile spędzone w Polonii. Po tym spotkaniu z Shirley wyszłam z nową myślą... co z moją mamą? Czy ja nie każę Jej przenosić "kolorowego telewizora"? Jest niedziela zaraz z moją siostrą jedziemy na obiad: ona na rosół ja na zupę pomidorową. Rodzice gotują nam dwie różne zupy bo ja nie znoszę rosołu... Mamy naprawdę swietny kontakt - niestety co raz częściej przez internet...
Chciałam też podziękować za autograf z dedykacją w książce. Bardzo, bardzo dziękuję. W kilka minut przed spektaklem spodziewałam się, że to będzie tylko autograf a Pani wpisała jeszcze kilka ciepłych słów. To będzie prezent. Obdarowany napewno się ucieszy. Dziękuję.
Z okazji tej dzisiejszej okazji ;-) życzę Pani aby Polonia była najszcześliwszym miejscem dla Pani i dla nas. Życzę dużo zdrowia, miłości i wytrwałości dziękując, że Pani jest!
Przesyłam wirtualnego bałwanka z marchewką i węglikami i garnkiem na głowie z tego świeżego śniegu co w całej Polsce za oknem.