Wojna na dywanie
"Ucho, gardło, nóż" w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Iza Natasza Czapska w Życiu Warszawy.
«Monodram "Ucho, gardło, nóż" Krystyny Jandy [na zdjęciu] to zwycięstwo nad kiepską literaturą i ludźmi małej wiary w teatr na budowie.
Krystyna Janda mówi o sobie, że jest aktorką, która w każdym miejscu, choćby na rogu ulicy, może rozwinąć mały dywanik i na nim grać. To Janda "pokorna". Częściej jednak daje wyraz swej pychy, przyznając choćby, że jak jej się zachciało, to zagrała sobie dziecko, a jak jej się zechce namalować obraz, to sobie namaluje. Teraz zachciało jej się własnego teatru, więc go sobie buduje. Doglądając remontu, wyreżyserowała dwa spektakle.
Patrząc z boku na ogrom prac prowadzonych w Polonii, trudno było uwierzyć, że da się tam w krótkim czasie stworzyć teatr. Tymczasem Krystyna Janda rozłożyła w kącie swój dywanik i pokazała na nim udaną "Stefcię ćwiek w szponach życia" oraz monodram "Ucho, gardło, nóż", w którym zagrała, a którego premiera odbyła się w sobotę. Spektakl ten powstał na podstawie książki chorwackiej pisarki Vedrany Rudan. Jej "Ucho, gardło, nóż" to nużący po kilku stronach lektury słowotok, autoterapia samej Rudan, znękanej bałkańską wojną, upokarzanej latami przez mężczyzn neurotyczki.
Krystyna Janda zręcznie opracowała tę bezładną, chorobliwie wulgarną paplaninę o seksie i wojnie. Z właściwym sobie słuchem i inteligentnym poczuciem humoru wybrała bardziej strawne fragmenty, by opowiedzieć historię Tonki Babić. Tonka to pięćdziesięcioparoletnia kobieta, która nie mogąc spać, spędza noce przed telewizorem, brandzlując pilota - jak pisze Rudan, która najwyraźniej sama brandzluje się swoją prozą. Janda zaś utrzymuje do owej prozy dystans, cieniuje historie opowiadane przez Tonkę, tak, że stają się dowcipne i wzruszające, a wulgaryzmy prawie niesłyszalne.
Tonka Babić to w ujęciu Jandy taka mocniejsza, bałkańska wersja zabawnej i soczystej Shirley Valentine, granej przez aktorkę od lat. Ale wojna, która jest przewodnim tematem spektaklu Krystyny Jandy, sprawia, że jej głos przybiera ciemniejszy, przejmujący ton.»
"Wojna na dywanie"
Iza Natasza Czapska
Życie Warszawy nr 264
14-11-2005