Wczoraj pani Krysiu,prawie trzy godziny spędziłam w Zabrzu,czekając na wywołanie zdięć.
Gdybym pani teraz opisała,co przez ten czas robiłam,zanudziłaby się pani,a może i nie.W każdym razie upał był ogromny,a ja zrezygnowana.
Na sam koniec,czekając na mojego Krzysia,który miał po mnie przyjechać,usiadłam przed Teatrem Nowym pod wielkim drzewem.I tak patrzyłam na ten teatr i pomyślałam jak miłoby było,,gdyby pani u nas zagościła :)
Jejku!Tak bardzo chciałabym panią zobaczyć,a najbardziej porozmawiać...