wszystko kończy się prędzej niż musi...

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

wszystko kończy się prędzej niż musi...

Postprzez nat Pn, 14.09.2009 09:42

Obrazek

Byłam na tymże Dancingu. Dancingach w sumie. I powiedzieć „nie żałuję!” to o wiele za mało.

Pani Krystyno,
rewelacja w najczystszej postaci…!
Kiedyś pisałam Pani jak przekonałam się w ogóle do tego nowego Dancingu. Z początku w ogóle do mnie nie przemawiał. Później zaczęłam zwracać uwagę na tempr Pani głosu. Inny, ale urzekający. Muzyka...fantastyczna. Same wiersze... No i poszło. "Kupiłam" całość.
Ale po wczoraj... Słów mi brak. Interpretacja kilku wierszy i piosenek, tak na żywo, wbiła mnie w fotel ściskając żołądek. W pewnym sensie odkryłam je na nowo. Kiedyś usłyszałam, że Dancing na płycie, a ten na teatralnych deskach to...nie ma porównania. Już to rozumiem. Uderza Pani w takie tony, porusza takie struny, a których istnieniu nawet nie miało się pojęcia.
Niektórzy patrzyli na mnie dziwnie słysząc, że idę na oba. Sama zaczęłam się zastanawiać czy to nie lekka przesada... Ale nie. Bardzo się cieszę, że tak zrobiłam. Bo po pierwszym razie nie mogłabym za wiele powiedzieć na temat tancerzy, choreografii i całości tego widowiska. Przyznaję się bez bicia - tak naprawdę to na scenie widziałam tylko Panią... Sama siebie w myślach karciłam, że nie podziwiam całości, ale możliwość przeglądania się w Pani niesamowitych oczach z takiego bliska i mimowolne uśmiechanie się wraz z pojawiającym się na Pani twarzy cudownym uśmiechem...była silniejsza.
Tłumaczyłam sobie i obiecywałam, że za drugim razem moja uwaga będzie bardziej globalna.
I była. Choć z początku żałowałam, że tym razem wybrałam sobie miejsca na balkonie. Nie było już tak dobrze widać tego, co tak bardzo w Pani lubię - oczu i uśmiechu.
(Tak na marginesie, bo nie przepadam za takimi tanio brzmiącymi komplementami, ale naprawdę wyglądała Pani przefantastycznie!)
Ale nie ma tego złego... Tym razem mogłam się zachwycić całokształtem. Z góry rewelacyjne wrażenie tworzą odbicia w tej lustrzanej podłodze. Tancerze fenomenalni! Pani tańcząca...ta urocza lekka nieśmiałość w ruchach, a jednocześnie elegancja i klasa - cudo!
Po pierwszym spektaklu mogłabym bić Pani pokłony do zemdlenia, a po drugim... Nie wiem czego to zasługa, czy po prostu tego, że się Pani 'rozśpiewała', czy może jakiś mały stres odpuścił, ale było jeszcze cudowniej! Twoja nieobecność (porażające...i te Pani szklące się oczy...), Złote myśli kobiety (urocze! rozbrajające! takie lekkie, zalotne... balsam dla duszy!), Przymiotniki (sposób, w jaki wypowiada Pani ostatnie zdanie...aż się oczy pocą..) Porwij mnie! (majstersztyk! strzał prosto w serce...) i Przebaczenie (wiąże supełek na gardle...) to moje perełki. W porównaniu do fenomenalnej reszty, dla tych perełek nie znajduję określeń.
Moja Asia - zachwycona! Moja Mama - zadziwiająco zachwycona!
Zadziwiająco, gdyż nigdy nie przepadała specjalnie za poezją. Nie ten rodzaj wyrazu, nie i już. Sama się zdziwiła, że aż tak bardzo jej się spodobało. Znała wcześniej te utwory, ale dopiero wczoraj trafiła Pani prosto w splot słoneczny. Pokrywając wzruszenie, żartowała, że gdyby zatańczyła Pani choć kilka taktów tanga z którymś z tancerzy, to na pewno by się rozkleiła na amen.
Mam nadzieję, że jest pani zadowolona z odbioru i reakcji publiczności. Sama byłam ciekawa czy ta stateczna, dość chłodna i mało wylewna poznańska widownia da się porwać. Moim zdaniem...takie owacje...to chyba najlepszy dowód na to, jak nas Pani i Tancerze zaczarowaliście...

W imieniu Asi, Mamy, Pani Dyrektor i wszystkich moich obecnych znajomych - DZIĘKUJĘ.
Dzisiaj jeszcze dość długo komentowaliśmy wczorajszy wieczór. Zadziwiły mnie niektóre opinie, nie spodziewałam się po tych akurat osobach, że mogą zwrócić uwagę na takie - pozornie - drobiazgi w Pani ekspresji... Sami się sobie dziwili. Wszystko to Pani zasługa.
W imieniu swoim - ... DZIĘKUJĘ ...
Za cudowny, niezapomniany, poruszający wieczór.
Dwa razy stworzyła Pani świat, swój świat. A mnie było w nim fantastycznie.

Kłaniam się najniżej jak potrafię,
N.
w szeregu biegniesz kilka lat,
a potem - jazda w boski sad!
Avatar użytkownika
nat
 
Posty: 3038
Dołączył(a): Cz, 22.01.2009 14:19
Lokalizacja: W-wa/Poznań

Re: wszystko kończy się prędzej niż musi...

Postprzez Krystyna Janda Śr, 16.09.2009 07:47

Ach co za list! Bardzo dziękuję i serdecznie Wszystkich Państwa pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja



cron