Ach, zapomniałam odpowiedzieć w imieniu Stefana czy nie było zimno na balkonie Stefana...no właśnie. I tu jest problem, bo rok temu okazało się, że Stefan jest Stefanią... Pewnie bym się nigdy nie domyśliła, ba! Nawet bym się nad tym nie zastanawiała - w końcu sprzedano mi go, tfu - ją, jako chłopczyka. Ale któregoś dnia w klatce znalazłam...jajeczko. W ubiegłym roku zniosła 12, w tym "tylko" 8.
Do dzisiaj mnie to zjawisko fascynuje. No ale ponoć 'tak mają'. Niesamowity jest ten cały proces przygotowywania się jej do znoszenia, próby wicia gniazdka gdziekolwiek i z czegokolwiek, to bezproduktywne wysiadywanie... Czyli czasem 'bywam' ornitologiem.
A co do chłodu i wiatru na balkonie, to chyba nad tym panuję. Wychodne ma tylko jak jest ciepło, a kiedy wieje to stoi w osłoniętym miejscu. Jakieś tam doświadczenie jest, w końcu poprzednika Stefki, Kubę - czyli tym razem faceta z krwi i kości, miałam przez 12 lat... Rekordzista.
Dziewczyna mnie dzisiaj rozczuliła kiedy nie chcąc wejść z powrotem do klatki schroniła się 'u Pani'
Dawno już nie buszowała po stojaku z płytami, więc najwyraźniej jej też Dancing przypadł do gustu. Zawsze robi Pani chórki, co niekoniecznie mnie cieszy kiedy stara się przekrzyczeć, ale z reguły poprzestaje na akompaniamencie. Widocznie gwarki słuchają Callas, a papugi Jandy
Pozdrawiamy obie,
N. i S.