Pani Krysiu,
z dużą poranną prędkością wpadłam tylko powiedzieć, że to co Pani wczoraj zaprezentowała we Wrocławiu...
mój Ojciec na takie wyczyny kobiet mówi:
"matka dała czadu"
(to cytat z pewnego amerykańskiego serialu)
a jesli idzie o Pani formę wczoraj...
to za cytuję z kolei moją przyjaciółkę z Liceum która na takie okazje ma inne powiedzonko
"Nie wiem co ona bierze,
ale ja też chce..."
A za to jak się rano opbudziłam w waraszwie to zmarzłam od samego wyglądania przez okno...
I zmarzły mi plecy też jak otworzyłam e-mialową skrzynkę i przeczytałam przed chwilą
że o 15.30 czeka mnie zebranie w rektoracie...
No trudno. Będę sobie o Pani - wczorajszej myślała żeby przetrwać to "miłe" spotkanie z tymi..."miłymi panami" ( ).
aha no i ja znów w myślach porównywałam do POLONII....
i znów POLONIA góra. Macie miłą dla widza, przemyślaną organizcję.
Wczoraj przezyłam różne "zabawne" problemy m.in.: jak pani powiesi kurtkę w szatni nie może pani już pojść na kawę, bo już sprawdzimy bilecik przed szatnią i nie może pani wyjść poza obszar sprawdzania...
oraz pouczenie że nie wystarczająco dobrze wyrzucam śmieci, pani sprzątająca byłą uprzejma mnie pouczyć że papier po kwiatach wpychamy do kosza głębiej bo tak jak ja wrzuciłam trochę wystaje. Mam brzydnki charkter i pani od kosza kazałam samej sobie ten papier wsadzić głębiej, a panią od kurtek i poszłam na tą kawę. Co prawda z kurtką, ale nerwy mi opadły.
Ciepła życzę!
rozgrzewające myśli załączam
A.