COŚ

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

COŚ

Postprzez jackblack Pn, 08.09.2008 17:03

Inspiracją dla tego tekstu był widziany ostatnio film Krzysztofa Zanussiego "Życie jako śmiertelna choroba przenoszoną drogą płciową". Wielki i odważny obraz mówiący wprost o najbardziej intrygującym stanie człowieka, stanie umierania, stanie w którym ciało przegrywa zaś umysł się nie poddaje. Co się dzieje z człowiekiem gdy nastaje moment, godzina, minuta, sekunda? To trochę sentymentalna, bardzo osobista a zarazem dotycząca każdego z nas podróż, której koniec dla bliskich jest tragedią, natomiast dla zmarłego... czyżby wyzwoleniem?

Jak się czuje człowiek w dniu ostatecznym? Nie wiem. Nikt nie wie. Ale spokojnie dane nam będzie to przeżyć. Jak czujemy się my? To już wiem. Uczucie, którego opisanie jest równie wielkim problemem co pogodzenie się z utratą człowieka. Moje oczy widziały już śmierć, ciało stanęło w miejscu, umysł zapadł w wieczny sen. Opanowała mnie choroba układu nerwowego, zwana potocznie depresją. Świat się wali. Ludzie przerażają. Każda rzecz irytuje. Wpadamy w mgłę przez którą nic nie widać, nie widać świata. Jest z nami źle! Mgła ta dopadła mnie dwa lata temu, niespodziewanie, goszcząc na dobre. W moim przypadku mgła zakryła mi smak z dzieciństwa, osobę która była moim przyjacielem. Babcia. Najgorsze jest to człowiek zapamiętuje osobę z ostatnich lat, ostatnich chwil, moment. Co ja zapamiętałem? A jakże by inaczej szpital! Długie, ciemne, bezokienne korytarze przypominające lochy średniowiecznych zamków. Intensywna terapia... Tajemnicze miejsce, odizolowane, zamknięte od życia... Cisza... Proszę dzwonić...! Po drugiej stronie szafa. Obowiązkowo fartuch i foliowe buty. Lampy nadal wyłączone. Ciemno. Takie przygotowanie do leżenia w trumnie! Naprawdę niezły żart...! A dalej już tylko kontakt z pacjentem, bliskim, moim przyjacielem... Jaka diagnoza? Udar mózgu. Lewostronny paraliż ciała. Lekarze? Nie wiemy? Trudno nam coś powiedzieć? Jakoś tak nagle się stało! Wcześniej była operacja. Usuwanie migdałów. Tydzień minął! Wypis prawie leżał już na biurku. Przyszedł moment. Udar. Miesiąc minął! Każdy dzień wprawiał mnie w zakłopotanie. Noc budziła lęk. Przyszedł dzień. 14.00 Jestem ponownie. Boję się. Mój przyjaciel? Chyba chce mi coś powiedzieć? Leży na łóżku. Usta! Cale czarne. Popękane, zalane krwią. Ręce! Ciężkie i napuchnięte. Oczy! Brak, cała spuchnięta twarz pochłonęła oczy pozostawiając jedynie małe kreski na krańcu których spływały łzy... Pożegnanie...? 17.13 Telefon...

Dziś z perspektywy czasu jest lepiej. Ale było źle, nawet bardzo. Z mgły próbowali mi się wydostać bliscy, lekarze... ja sam. Mgła opadła. Choć dziś po seansie na chwile znów się zawiesiła jest zdecydowanie lepiej. Lubię żyć, lubię świat, mam pasję. Największe lekarstwo na wszelakie bolączki.

Na koniec fragment z filmu Alejandro Gonzalez Inarritu „21 gramów”:

"... Ile żyć przeżyliśmy?
Ile razy umarliśmy?
Podobno w chwili śmierci...
tracimy 21 gramów naszej wagi.
Każdy.
Ile się zmieści w 21 gramach?
Ile tracimy?
Kiedy tracimy 21 gramów?
Co tracimy razem z nimi?
Co zyskujemy?
21 gramów.
Tyle waży pięć dwugroszówek.
Tyle waży koliber.
Kostka czekolady.
Ile ważyło 21 gramów? ..."

POZDRAWIAM, PODZIWIAM POLECAM!
jackblack
 
Posty: 24
Dołączył(a): Śr, 16.07.2008 19:41

Postprzez Krystyna Janda Pn, 08.09.2008 19:30

Trudno mi i czytać i pisać na ten temat. Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja