Pani Krystyno,
właśnie wróciłem znad Odry, słońce tak piecze! po raz pierwszy tego roku chyba. no i pierwszy raz czułem miękką trawę pod bosymi stopami. soczysta zieleń, jaka bywa tylko w maju...
dużo myśli w głowie, bo i po porannym czytaniu dziennika, i teraz po wizycie na forum, do wielu kwestii chciałbym się odnieść. ale po kolei.
dzięki za zdjęcia w dzienniku. ten mur taki surowy, ta dziura bezwzględna. a w tle Pani. W różnych miejscach Liturgii Godzin pojawia się piękna modlitwa o Bogu, który działa ponad nami, w nas i przez nas [sic!], czyniąc nas przez to sługami wielorakiej łaski wobec braci.... Wielu Aniołów na czas remontu Pani życzę. W najprostszych ludziach i najbanalniejszych momentach!
dołączam się do wianuszka robiących wszystko - jak to Pani powiedziała - "przez rozum i bez przyjemności". - jak ja do tego co robię nie mam ostatnio serca.... Stąd ta Odra. Chciałem znaleźć odrobinę spokoju. Zawsze staram się go szukać w tym, co niezmiennie trwa, gdzieś obok tego wszystkiego co pędzi. Oj, jak mi się marzy ta grusza, dowolnie wybrany bok, i ... święty spokój. A tymczasem nie leżę pod gruszą. Bywa i taki maj. We wrześniu poleżę, przynajmniej świeżymi owocami będzie pachniało!
w "moim" gabinecie też są chusteczki nawet nie wiedziałem, że to taka ichnia maniera. przydają się, nie powiem, bo ja mam nieustanny katar i chroniczną niepamięć do zabierania ze sobą chusteczek. więc zawsze na początek siadam w fotelu (dominuje późna ikea) i przynajmniej mam się w co wysmarkać. ot, przewrotność pacjenta! ale nam się tu chusteczkowo zrobiło!
to by było na tyle. wracam do mojego 'bez serc, bez ducha' zgłębiania wiedzy!
pozdrawiam!
Piotr.