Choć to zabrzmi iditycznie pomyślałam o Pani ostatnio pod prysznicem...
Kiedyś była Pani najważniejsza na świecie... naśladowałam Pani gesty, byłam nawet na zakręcie:) biegałam do muzycznego w Poznaniu na Pani spektakle... marzyłam o aktorstwie, jednak to marzenie łazi za mną jak cień do dziś - nie zrealizowało się.
Jestem jednak tak zwanym artystą lecz w innej dziedzinie:), ale cały mój artyzm polega na cierpieniu, niespełnieniu, poczuciu nicości... ilustrator to coś gorszego niż aktorka w czasach Modrzejewskiej:)
Jak Pani myśli, lepiej mieć czy być? Idealistycznie zawsze mówiłam "być" ale jak tu "być" kiedy się nie "ma"?