Pani Jando!
Wreszcie ośmieliłem się napisać do Pani (od piątku 13 noszę się z tym zamiarem, gdy zobaczyłem Panią w „Skoku ...” i moje życie uległo zmianie).
Proszę mi wierzyć – nie wiem, jak mam napisać, by nie wpaść w banał – jest Pani dla mnie...
Zawsze Panią lubiłem. Widziałem z Panią kilka filmów i kilka lat temu sztukę „Shirley Valentine”. Podziwiałem Panią (tylko podziwiałem).
Ale od momentu, jak Panią w piątek zobaczyłem w Pani teatrze, od tych kilku dni – całymi dniami myślę o Pani i czytam wszystko, co się da o Pani.
Proszę przyjąć od mojej skromnej osoby wyrazy uznania i uwielbienia.
Nie jestem w stanie się powstrzymać, aby tego nie napisać:
Jest Pani mądrą, dojrzałą, piękną, cudowną kobietą! Uwielbiam w Pani wszystko:
urodę – jest Pani PIĘKNA – jeszcze piękniejsza niż dotychczas! – oczy, nos, usta, włosy - wszystko z osobna uwielbiam w Pani i całą Panią – Pani poczucie humoru, tę dużą dozę autoironii (nie każdego na to stać), mimikę, gesty – w tym fioletowym czepku z białym kwiatem wyglądała Pani przeuroczo!
W Pani jest TAKA SIŁA, która emanuje i można z niej czerpać do woli... Pani ciepły uśmiech i śmiech – taki trochę wariacki, bo myślę, że Pani taka pewnie jest – zwariowana
Zdaje się, że muszę kończyć, bo chyba się rozpłynę...
Padam do nóżek.
Tomek – od piątku 13 – Niepoprawny Pani wielbiciel.
PS. Mi to już nawet różowe tabletki nie pomogą... Nie uspokoję się )
A w sierpniu pójdę na „Boską”, BOSKA PANI JANDO!